- Zjechać na linie może każdy - mówi Mateusz Bilski. - Mamy tyrolkę, czyli zjazd skośny z 'jaskółki' czyli z najwyższego balkonu na scenę. I oprócz tego mamy most tybetański, czyli przejście po linach, na wysokości nad widownią. Wspaniale się jechało, zwłaszcza, że w teatrach na ogół nie robi się takich rzeczy. Piękne wnętrze, złocenia i w tym otoczeniu można sobie zjechać.
Jak dodaje rzecznik Teatru Joanna Grześkowiak wśród dzisiejszych atrakcji były - przedstawienie "Portret trumienny", przechadzki po teatrze i koncert Orkiestry Antraktowej. Scena kończy sezon, ale jednocześnie zaprasza na wakacyjne atrakcje. Przez całe lato, przed budynkiem rozstawione będą leżaki, cyklicznie organizowane będą też liczne atrakcje dla starszych i młodszych widzów - m.in. warsztaty teatralne.