- O przylocie Skierki pierwsi dowiedzieli się miłośnicy bocianów, bo niedaleko jej gniazda zamontowana jest kamera - mówi nadleśniczy Grzegorz Gaczyński.
Dokładnie jak w zeszłym roku, też 12 marca przyleciała do gniazda, bo ona zimuje w Grecji, na południu Grecji. W tym roku przeleciała przez Węgry, chwilę się zatrzymała, później w Węgier prosto przez Czechy w kierunku Bolewic, tam gdzie udało jej się wyprowadzić lęg. Wiadomo, że to gniazdo jest dobre, że jest bezpiecznie, można tam złożyć jaja.
Natychmiast po przylocie Skierki wokół gniazda wyznaczono strefę ochronną. Obecnie do gniazda nie można się zbliżać na mniej niż 500 metrów. - W ubiegłym roku nieproszeni goście spłoszyli młode bociany - mówi Grzegorz Gaczyński.
Dwóch chłopców przeszło, trudno ich winić. Szli przez las,nie wiedzieli, że tam jest gniazdo no i spłoszyli te cztery młode z gniazda. One później nie wróciły do tego gniazda. Widać, że to jest dość duże zagrożenie dla tych młodych bocianów, już takich, które umieją latać.
Niestety, śmiertelność wśród bocianów czarnych jest duża, dodaje nadleśniczy z Bolewic. W ubiegłym przeżyły tylko dwa z czterech piskląt. Leśnicy wiedzą co dokładnie robią bociany dzięki zainstalowanym w obrączkach nadajnikom.