Tymczasem zastępca prokuratora rejonowego we Wrześni Krzysztof Woźniak mówi: te wyniki będą ważne dla dalszego toku śledztwa, ale nie decydujące.
Przypomnijmy: laboratorium weterynaryjne w Poznaniu od wczoraj bada masło, które według doniesień Wiadomości Wrzesińskich zostało zakażone bakterią coli i trafiło na półki sklepowe. Miało tego być 10 ton. W artykule lokalnego tygodnika zwolniona pracownica mleczarni we Wrześni twierdzi, że już na etapie produkcji domagała się wysłania masła do badań, ale przyłapała zakład na próbie podmiany materiału do badań.
Powiatowy lekarz weterynarii we Wrześni zapewnił nas wczoraj, że do laboratorium w Poznaniu trafiło dokładnie to masło, które opisał lokalny tygodnik. Pochodzi ze sklepu widniejącego na liście dystrybucyjnej mleczarni.
Według lekarza ewentualne pomylenie lub zamianę masła uniemożliwiają procedury. Zresztą weterynaria sprawdza także, czy mleczarnia wszelkie wymagane procedury ma wdrożone i czy ich przestrzega.