Pod komisariat policji przyszły z transparentami, na których - według policji - napisały niecenzuralne słowa. Na początku tego roku kobiety zebrały się przed komisariatem na Starym Mieście. Wspierały Joannę Jaśkowiak, która została wezwana na przesłuchanie za użycie wulgarnych słów podczas innej demonstracji. Słowa, jakie znalazły się na transparentach przyniesionych przez kobiety, nawiązywały do wypowiedzi żony prezydenta Poznania.
Obrońca kobiet adwokat Agata Celmer, która chce dla obwinionych uniewinnienia, w procesie apelacyjnym powoływała się między innymi na konstytucyjną wolność słowa. - Nie ma w tym nic zdrożnego, żeby czynić od razu zarzut, że panie przyszły z transparentami, stały pod komisariatem chcąc wesprzeć prezydentową Jaśkowiak - mówiła adwokat.
Sprawę do sądu skierowała policja. Jej przedstawiciel Ksawery Kuśnierkiewicz wskazywał się na zeznania kobiet. - Same obwinione w swoich wyjaśnieniach przyznają, że takie słowo zostało zawarte na plakatach. Konstytucja, na którą się powołują, jasno wskazuje, że każdy jest równy wobec prawa - dodał.
Przedstawiciel policji, który chce ukarania kobiet dodał, że w tym roku komisariat na Starym Mieście skierował do sądu 70 wniosków o ukaranie za użycie niecenzuralnych słów. Wyrok w tej poznamy za dwa tygodnie.Przypomnijmy, że sąd okręgowy ostatecznie uniewinnił żonę prezydenta Poznania Joannę Jaśkowiak od zarzutu używania wulgaryzmów w miejscu publicznym, podczas demonstracji.
Dla odmiany proszę spojrzeć na twarz protokólantki (dziewczyna po lewej) żeby zrozumieć jaka przepaść intelektualna dzieli te kobiety. Twarz wszystko ci powie o człowieku.
Szczerze mówiąc w nosie mam wyrok sądu, zwłaszcza że cokolwiek sąd orzeknie w zaistniałej sytuacji nigdy nie będzie to wyrok sprawiedliwy.