Na początku ubiegłego roku ceny gazu dla huty wzrosły o ponad 700 proc., potem spadły do 490 proc. w porównaniu z cenami do 2021. To ciągle była dla huty za dużo. W pewnym momencie huta z tego powodu wstrzymała pracę.
Właściciele huty postanowili jednak ją ratować. Zrezygnowali z drogiego gazu dostarczanego przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Zastąpili go gazem płynnym. Wymagało to wymiany infrastruktury zakładu. Huta musiała np. zainstalować 12 zbiorników na gaz płynny. Dowożony jest do nich cysternami z terminali gazowych. Taki zapas starcza na od 4 do pięciu dni.
Cysterny z gazem na terenie huty pojawiają się co dwa dni. Przestawienie huty z jednego surowca na drugi trwało pół roku. Ale huta - zdaniem jej właścicieli - została uratowana. Według wyliczeń jej prezes Łukasza Busza dzięki tej zmianie koszty zakupu gazu zmniejszyły się o ponad 30 proc.. I co najważniejsze pomimo kłopotów w tym czasie nie został zwolniony żaden z 80 pracowników.