Zalane ulice i przejścia na dworcu (FILM


Czasem chyba jesteśmy zbyt odważni - nierzadko spotykamy panie z dużym dekoltem w pracy, mężczyzn w podkoszulkach, a w kościele osoby w krótkich spodenkach lub mini-mini. Przykłady można mnożyć. Czy i w jakich miejscach powinien obowiązywać dresscode, czyli zbiór reguł dotyczących ubioru uznawanego w danym miejscu za odpowiedni? Czy wiemy jak się ubrać, żeby nie razić innych swoim wyglądem? Jakie grzechy popełniamy w dobieraniu strojów i czy zawsze warto iść za modą? Co Państwu najbardziej przeszkadza i dlaczego? Czy Polki i Polacy ubieją się ubierać?
Przezroczyste spódnice z widoczną bielizną, zbyt obcisłe sukienki, wulgarne anglojęzyczne słowa na koszulkach - czy to Państwa razi w ubiorze? Czy też jesteśmy wyrozumiali, jeśli chodzi o styl ubierania się i nie zwracamy na to uwagi, wychodząc z założenia, że najważniejsza jest wygoda?
Do zajęcia się sprawą sprowokowała nas jedna ze Słuchaczek, która zadzwoniła kilka dni temu, a akurat był upalny dzień, i poskarżyła się na wpółubranych panów paradujących po sali zakupów w supermarkecie. Nie da się ukryć, że w upalne dni niektórzy mylą plażę z ulicą. Czy to wypada? Co nas razi nas w stylu ubierania Polaków? A może mamy takie czasy i taką swobodę, że dziś głównie chodzi o to, żeby samemu dobrze się czuć? I ubiorem innych nie warto się przejmować?
Jak wygląda polska ulica? Profesor Ireneusz Domagała jest kierownikiem Katedry Ubioru Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Poprosiliśmy go, by ocenił sposób ubierania się Polaków. Jak się okazuje w ocenie eksperta mamy dobry smak. Niby to nie szata zdobi człowieka, ale na pewno robi pierwsze wrażenie. Czy polska ulica ma styl?
Są firmy i instytucje, gdzie obowiązuje dresscode czyli zbiór reguł, dotyczący ubioru uznawanego w danym miejscu za odpowiedni. W Narodowym Banku Polskim nie obowiązują takie drakońskie przepisy, ale obowiązują zasady, mówiące o konieczności ubierania się schludnie i elegancko. Z szacunku do klienta. Klient tych zasad nie musi się trzymać. Urzędnicy są bardzo wyrozumiali. Czy jednak myślimy o tym, że idąc załatwić jakąś sprawę np. do urzędu, trzeba ubrać się tak by jednak nie zszokować urzędnika?
Izabella Pietrzak z Narodowego Banku Polskiego, która w swojej pracy musi wyglądać schludnie i elegancko, w drodze do banku czasem bywa zaskoczona niektórymi "kreacjami" poznaniaków. Zdarza się, że nasz ubiór może zaskoczyć np. w kościele czy urzędzie. Nie spotka nas za to jakaś kara, a co najwyżej pełne potępienia czyjeś spojrzenie. I apel - np. taki jaki wystosował proboszcz parafii świętej Jadwigi Królowej w Poznaniu by nie przychodzić do kościoła w niestosownym stroju. Czasem zaskoczenie może też wywołać klient urzędu.
Paweł Marciniak rzecznik prezydenta Poznania podkreśla, że ubiór musi pasować do stanowiska - wyobraźmy sobie jakie zamieszanie mógłby wywołać prezydent miasta, którego spotkalibyśmy na korytarzu urzędu, paradującego w klapkach. Trzeba więc wiedzieć, że nieważne czy upał czy tez plucha, tak jak dziś - klient urzędu musi widzieć porządnie ubranego urzędnika - to kwestia zaufania. Ale niektóre firmy czy instytucji niekiedy pozwala na - do pewnego stopnia - na luźniejsze podejście do własnego ubioru. Na przykład pracownicy poznańskiej spółki Aquanet mogą w piątki przychodzić nieco swobodniej ubrani, choć ta swoboda mieści się też w pewnych granicach.