W ostatnim pożegnaniu artystki uczestniczyli najbliższa rodzina z mężem Kamilem Sipowiczem, przyjaciele, znajomi i rzesze fanów. Wśród białych kwiatów i zapalonych świec ustawiono portret artystki i urnę z jej prochami.
Podczas uroczystości pożegnalnej w Domu Przedpogrzebowym mąż Kory, Kamil Sipowicz, wspominał wiele sytuacji z ich wspólnego życia. Przyznał, że przez ostatnie miesiące życia, choroba mocno doświadczyła artystkę. Mimo to, Kora walczyła. Jak mówił Kamil Sipowicz przez "chorobę przeżyła piekło, ale mimo to robiła wszystko, by pokazać, że chce żyć". Wśród ostatnich aktywności gwiazdy rocka było m.in. malarstwo i pielęgnacja ogrodu. - Do samego końca była bardzo aktywna, nie chciała się poddać, chciała żyć, kochała życie i nie bała się śmierci. W pewnym momencie powiedziała: "jestem gotowa" - mówił mąż Kory.
Dziennikarz radiowej Trójki Wojciech Mann podkreślił, że Kora była nie tylko wybitną wokalistką, ale także wyjątkowym człowiekiem. Wojciech Mann powiedział, że osoba po raz pierwszy stykająca się z twórczością Kory może uznać, że ma do czynienia z, jak to określił, "fajnym śpiewaniem". Zaznaczył, że za tym śpiewaniem "stała osoba nietuzinkowa, osoba pełna, która wielu rzeczy potrafiła nas nauczyć nie wygłaszając wykładów". - Jako artystka i jako człowiek była diamentem najczystszej wody - dodał Wojciech Mann.
Z kolei szef muzyczny radiowej Trójki Piotr Metz podkreślił przełomowy charakter twórczości Kory i zespołu Maanam. Jak mówił, swoim występem w Opolu w 1980 roku artystka zmieniła muzykę, obyczaje, kulturę. Dodał, że był to wstrząs porównywalny do koncertu Rolling Stones'ów w Sali Kongresowej w 1967 roku lub pierwszych edycji festiwalu w Jarocinie. Natomiast współzałożyciel zespołu T.Love, Muniek Staszczyk, zaakcentował, że Kora była artystką światowej klasy. Jego zdaniem "to, co zrobili wspólnie z Markiem Jackowskim miało poziom światowy", a Maanam był jednym z niewielu zespołów w Polsce, który miał potencjał, by zrobić karierę w Europie. - To wielki zaszczyt, że mogłem być jej kolegą - podkreślił Muniek Staszczyk. Dodał, że Kora "miała wszystko to, co mieli najwięksi - jak David Bowie, czy Mick Jagger. - Kora pozostanie z nami przez swoją muzykę - mówił współzałożyciel zespołu T.Love.
Po przemówieniach zgromadzeni wysłuchali utworów Maanamu "Granice", "Się ściemnia" i "Mówią, że miłość mieszka w niebie". Zabrzmiał także utwór "Czarna Madonna" zespołu Organek, w którego teledysku Kora wystąpiła. Lider zespołu - Tomasz Organek - mówił, że ta piosenka "ich połączyła". Tłumaczył, "Czarna Madonna" to oda do kobiecości, do kobiety silnej, pełnej charakteru, ale też kochającej. - Taka była Kora - było w niej wiele miłości - mówił lider zespołu Organek. Autor piosenki uznał, że jedyną kobietą, która w ogóle może udźwignąć rolę w teledysku, jest Kora. - Gdyby nie ona, ten teledysk nigdy by nie powstał - mówił Tomasz Organek. Dodał, że gdyby nie klip, on sam nie zaistniałby na polskiej scenie muzycznej. - Całe życie byłem fanem Maanamu. To jest jeden z zespołów, które mnie ukształtowały - podkreślił Tomasz Organek.
Kora zmarła 28 lipca po trwającej kilka lat chorobie nowotworowej. Miała 67 lat. Została pochowana w kwaterze "K" nieopodal Alei Zasłużonych.
Wprowadzać dla wszystkich nowe generacje leków onkologicznych refundowanych.!!!