W czwartek poznański sąd skazał Magdalenę K. na sześć, a Marzenę B. na cztery lata i trzy miesiące więzienia. Ich koleżanka, przez której konto przechodziły skradzione pieniądze, dostała wyrok więzienia w zawieszeniu. Wyrok na razie nie jest prawomocny. Oskarżonych nie było w sądzie.
Sąd przez prawie półtorej godziny opisywał, jak oskarżone wyprowadzały pieniądze, fałszowały dokumentację bankową, tworzyły fikcyjne umowy między innymi lokat. Działały przez pięć lat.
- Z naruszeniem procedur bankowych, ale w szczególności - co najważniejsze - wbrew woli klientów, dokonywały operacji bankowych po to, aby ukryć swój przestępczy proceder - mówił sędzia Tomasz Borowczak. Jednocześnie sąd uznał, że to nie procedury bankowe były wadliwe, a oskarżone, które obsługiwały klientów VIP, były bardzo sprytne.
- Sporym sprytem okazały się oskarżone, tworząc ten zamknięty obieg. Dokonywały operacji w taki sposób, że klienci nie zorientowali się, że tych środków nie ma - dodał sędzia.
Kobiety wpadły przez przypadek, kiedy pod ich nieobecność przyszedł klient. Okazało się, że nie miał pieniędzy na koncie.
- Jest taki wyrok, jakiego się spodziewaliśmy. Byliśmy przekonani o winie oskarżonych. Co do kary nie będę się wypowiadać. Mamy poczucie tej sprawiedliwości społecznej, że oskarżone zostały skazane - mówi pełnomocnik banku BZWBK Beata Kukawka.
Ani sądowi ani prokuraturze nie udało się ustalić, co stało się z wyprowadzonymi pieniędzmi. Teraz oskarżone muszą go zwrócić - w sumie ponad trzy miliony trzysta tysięcy złotych.