- Wstrząsnęła mną ta informacja - powiedział naszemu reporterowi Piotr Żytnicki.
Ten transparent był dla mnie zaskoczeniem, ponieważ w ostatnim czasie przygotowałem jeden artykuł, w którym pojawiał się wątek kiboli Lecha Poznań, ale był to przede wszystkim artykuł o przemycie narkotyków, w który mają być zamieszane osoby związane ze środowiskiem kiboli Lecha Poznań. Jestem przekonany, że to jest zemsta.
Transparent z obraźliwym hasłem, według relacji świadków, był widoczny kilkanaście minut. Piotr Żytnicki ma żal do władz Kolejorza za brak reakcji.
Żaden przedstawiciel Lecha Poznań nie skontaktował się ze mną. Nikt do mnie nie zadzwonił, nie przeprosił, nie zapytał jak się czuję, czy potrzebuję jakiegoś wsparcia, nikt nie poinformował w jaki sposób mogło dojść do takiej sytuacji, w jaki sposób kibice wnieśli transparent na stadion i na trybunę, czy klub zna nazwiska tych osób.
Dziennikarz sugeruje, że za złamanie regulaminu imprezy Lech mógłby ukarać sprawców klubowymi zakazami stadionowymi.
Rzecznik prasowy Kolejorza Maciej Henszel nie komentuje szerzej sprawy. W rozmowie z naszym reporterem powiedział, że dyrektor klubu do spraw bezpieczeństwa interweniował i transparent został zdjęty. Według niego, czasem pomimo kontroli kibicom udaje się wnieść zakazane przedmioty. Jak podkreśla Żytnicki, ultrasi dzięki klubowi mają możliwość przygotowywania oprawy już na stadionie.
Piotr Żytnicki zwrócił się do prokuratury z wnioskiem o ściganie sprawców z urzędu. Śledczy mogą to zrobić w przypadku zniesławienia uderzającego w interes społeczny. W tym przypadku - jak mówi Żytnicki - doszło do zastraszania dziennikarza, a do tego prezentowania obraźliwych treści w miejscu publicznym.
Prokuratura nie podjęła jeszcze decyzji w tej sprawie.