Z Aresztu Śledczego trafił na oddział toksykologii poznańskiego Szpitala imienia Raszei. Sąd uznał zachowanie oskarżonego za celowe i prowadził rozprawę pod jego nieobecność.
Oskarżony już w sierpniu próbował w ten sposób storpedować proces. W Areszcie Śledczym przebywa na oddziale psychiatrycznym. Sąd wezwał na rozprawę psychiatrę, która się nim opiekuje i próbował ustalić, skąd oskarżony miał leki, które zażył. "Rano oddziałowa mi mówiła, że oskarżony był sprawdzany pod kątem zbierania leków. Z doświadczenia wiemy, że takie rzeczy się zdarzają. U oskarżonego nic nie znaleziono, więc musiał to jakoś bardzo skrzętnie schować" - mówiła psychiatra.
Lekarze ze szpitala imienia Raszei ustalają, co wziął oskarżony i w jakiej ilości. A sąd uznał, że rozpocznie proces bez jego udziału. "Mam takie duże przekonanie, graniczące z pewnością, że wszelkie zachowania oskarżonego są zachowaniami demonstracyjnymi i manipulacyjnymi" - oceniła psychiatra.
Według prokuratury oskarżony najpierw pobił ofiarę, a później ugodził ją nożem. "Uderzał kobietę pięścią po głowie, dusił, a następnie ugodził nożem w brzuch" - mówił prokurator. Sąd odczytał zeznania oskarżonego ze śledztwa, z których wynika, że Remigiusz L. chciał pożyczyć od 71-latki samochód. Kiedy kobieta odmówiła - zaatakował ją i uciekł. W śledztwie przekonywał, że nie wie, jak to się stało.