Roman Wawrzyniak: Znana nam obu, ale nie tylko antypolska, antychrześcijańska gazeta, o takim lewackim zacietrzewieniu atakuje misjonarza z Poznania, pracującego w Kamerunie, gdzie prowadzi sierociniec dla dzieci. Od razu dodajmy, że zarzuty nie związane z wykorzystywaniem dzieci, czy czymś podobnym, zupełnie innego gatunku, w tle z jakimiś pieniędzmi, życiem w dobrostanie, niegodnym misjonarza... Jak pan redaktor odczytuje te sensacje, insynuacje może bardziej? Czy daje im pan wiarę?
Piotr Barełkowski: Bardzo ciekawy cykl artykułów. W PRL był słynny departament czwarty MSW, który zajmował się zwalczaniem kleru i katylicyzmu. Mamy departament czwarty w osobie redaktora Żytnickiego z Gazety Wyborczej i faktycznie ten departament ma wyraźny deficyt sensacji. Po paru głośnych przypadkach księży-czarnych owiec Kościoła Katolickiego, rzeczywiście takie przypadki znalazły się także w Kościele. Trzeba szukać dalej, trzeba dalej w tym piecu grzać, musi się buzować. No i stąd poszukiwania łatwych celów. Pan Żytnicki jak się okazuje jest specjalistą właśnie od tych spraw, tych poszukiwań i znalazł ojca, byłego dominikanina księdza obecnie Dariusza Godawę. Tutaj od razu się troszeczkę obnażę - to jest osoba, z którą jakoś tam współpracuję, bo łożę na tą misję.
Jeśli każdy, kto wysłał grosz na jego pracę miałby się czuć współojcem sukcesu, to byłoby chyba wielu.
Rzeczywiście, moje skromne cegiełki księdzu Godawie od lat... Jest moim bardzo odległym krewnym. To też trzeba powiedzieć, w kontekście tych słów w obronie właśnie księdza, ale wydaje mi się, że jestem tutaj obiektywny. Co zarzuca redaktor Żytnicki i Gazeta Wyborcza misjonarzowi? Zarzuca mu na przykład to, że źle traktuje dzieci, bo jedzą na ziemi posiłki i jedzą po zachodzie słońca, wieczorem. Przekąski jedzą wcześnie rano, a wieczorem główne dania.
Nie podane w restauracji, przy obrusach, czterogwiazdkowego hotelu. Żenujące.
Śledzę vlog od bodaj 10 lat, gdzie zamieszcza video, jak tam upolowali węża, modlili się, jedli posiłek i widzę, jak jedli ten posiłek na ziemi, to jest Afryka, to jest uwarunkowane kulturowo, cywilizacyjnie. To jest przezabawne, ta szczególna naiwność redaktorów Gazety Wyborczej, prawdopodobnie miłośników sojowego latte, pitego przez papierową słomkę. Oni nie rozumieją, że jest inny świat poza placem Zbawiciela w Warszawie, a w Poznaniu, nie wiem, co to by było za miejsce.
Też tak się zastanawiam.
Może Śródka, ona chyba jest teraz najbardziej oblegana przez to środowisko w tych spodenkach rurkowych i wąsko sprasowanych. To środowisko bardzo lewicowe nie rozumie świata, gdzie ludzie rzeczywiście głodują. Jedzenie rękoma różnych posiłków jest standardem, elementem ich codziennej kultury, to jest oś krytyki. Ja w swoim vlogu przytoczyłem skecz Marii Czubaszek, który mówi, że pasażerowie statku zaczynają krzyczeć "woda za burtą" i "ogień w kotłach". To są normalne sprawy. Kolejna oś krytyki, że okazały jakiś pałac ma ksiądz Godawa. No rzeczywiście ma duży dom parafialny, gdzie gości wolontariuszy z Polski i nie tylko, przyjeżdżają turyści, którzy pracują też z dziećmi.,
Wyrażają też zaskoczenie trochę też tymi posiłkami właśnie, w których sami uczestniczą. Są lekko zdziwieni na początku, opowiadają o tym, trudno trochę się przestawić na te dwa posiłki.
Jeszcze kilka dosyć poważnych zarzutów. Zanim do nich przejdę. Nagle na apel Gazety Wyborczej, żeby się zgłaszali wiedzący coś więcej na temat tej tragiczniej sytuacji na misjach, to nagle zaczęli pisać do mnie i do innych mediów byli wychowankowie Godawy, których wysyłał na przykład na studia do Polski, ja osobiście załatwiałem, organizowałem staże w różnych mediach Kamerunkom. Ojciec Godawa wówczas pomagał im na różnych etapach, ja tą robotę na co dzień obserwuję, znam podopiecznych, którzy nagle zaczęli bronić, znam wolontariuszy, którzy stanęli za księdzem Godawą i dziś Internet ma już kilkanaście różnych publikacji z różnych stron, nawet takich egzotycznych, które mogłyby pogrążyć, gdyby był na to sposób, ale nie.
Chciałbym przytoczyć słowa tych, do których udało się dotrzeć redaktor Monice Białkowskiej z Przewodnika Katolickiego, która też w takim swoim programie na You Tubie zrobiła rozmowę z tymi, którzy byli tam u ojca Godawa. Jeden z wolontariuszy był tam nawet rok, więc naprawdę miał przegląd tego, co tam się dzieje. W programie padły takie słowa: "Manipulacje, jak czytanie tekstów łukaszenkowskich, obracanie prawdy w manipulacje". Ponieważ jest Białorusinem, stąd dał taki przykład, spędził tam rok. Inne osoby: "Dużo niedomówień, brak wiarygodności informatorów" - tak mówią świadkowie. Dziewczyna z misji o imieniu Sonia działa teraz w Polsce, mieszka tu od 8 lat. Mówi, że nie chciała rozmawiać, bo wie jak ona (Gazeta) pisze.
No właśnie, totalna kompromitacja Gazety Wyborczej, chciała mieć gorący temat, chciała dąć w ich róg antykościelny. Nie da się, dlatego ja staję w obronie Godawy, bo nie podoba mi się, nie mogę się zgodzić na takie traktowanie, walkę a la departament czwarty MSW, którą prowadzi redaktor Żytnicki i Gazeta Wyborcza. Element tej wojny cywilizacyjnej, której jakimś tam oddziałem jest to medium. Ale mówmy dalej, bo ktoś pomyśli: "Bronią go, ale jednak są jakieś argumenty"... Był dominikaninem, Godawa odszedł z zakonu. Dlaczego? Dominikanie zamykali misje w Kamerunie, likwidują ileś takich placówek i zlikwidowali też tą placówkę, ale Godawa 20 lat tam przebywając, czuł się w obowiązku, żeby tam zostać. To jest zawsze trudna decyzja.
Z jednej strony posłuszeństwo...
A z drugiej strony swoja pasja i zobowiązanie wobec tych dzieci. Ja tej decyzji nie oceniam, to niech każdy w swoim sumieniu oceni. Rzeczywiście nie podporządkował się zwierzchnictwu w swoim zakonie no i, jeśli dobrze pamiętam, 2-3 lata temu został wydalony z zakonu. Obecnie jako ksiądz prowadzi tę misję pod kuratelą biskupa zielonogórskiego. Nie ma żadnego ukrywania sprawy, że ojciec nie jest już dominikaninem - te informacje są. Gazeta Wyborcza zarzuca mi, że pisałem o nim "dominikanin". No pisałem per "były dominikanin" na swoim vlogu i może to było niezgrabne, ale teraz mówię, jak jest. Niech sami państwo, pan redaktor uznają, czy to jest taka wielka sprawa, czy to jest ta bomba atomowa, którą chce zdetonować Gazeta Wyborcza. Jest jeszcze jedna sprawa, którą oni poruszają w konwencji rzeczywiście zarzutu. Tam doszło do wypadku, bodaj 10 lat temu. W czasie pory deszczowej zawaliła się część baraków, w których mieszkały dzieci i dwoje z nich zginęło. To jest bardzo poważna sprawa, także osobista Godawy - on oczywiście nie był sprawcą tej katastrofy. Jak ktoś zna porę deszczową w Kamerunie to wie, że to żywioł, ja nie byłem w Kamerunie, czytałem o tym i znam wolontariuszy, którzy pracowali u Godawy i jego też znam, i wiem z opowiadań, że pada z nieba ocean wody w trakcie takiej pory deszczowej dwoje dzieci zginęło w wyniku tej katastrofy. Teraz powstał zarzut, że oni tam byli zamknięci, za karę, nie potrafię powiedzieć, czy za karę. Chcę powiedzieć, że na misji są jakieś kary stosowane. Z całą pewnością Godawa nie był winny, zresztą dowiodło tego śledztwo prokuratury, policji. Godawa został tylko przesłuchany, wiem, że nie był zatrzymany, jak pisała Gazeta Wyborcza i tyle.
Ciekawe bardzo jest to, co Sonia, która zna doskonale tą misję, i inne osoby, kiedy opowiada o sposobie żywienia. Kameruńczycy nie wyrzucają jedzenia, jedzą to, co jest do kości. Wynika to z tego, że żyją w totalnej biedzie. Jedzą raz na tydzień, czy raz na miesiąc, to są historie, które nam trudno sobie w ogóle wyobrazić. Te odniesienia różnego typu są naprawdę niewiarygodne.
To tak, jakby mieć zarzut w stosunku do ludzi przebywających na Księżycu, że w dziwny sposób skaczą w swoich skafandrach. Po prostu tak tam jest. Zarzuty te, naiwne, jakże tendencyjne zarzuty Gazety Wyborczej dla mnie są oburzające i nie mogłem tego spokojnie słuchać, chciałem się jakoś wypowiedzieć, pan redaktor też pozwolił mi w swoim programie coś na ten temat powiedzieć, bo myślę, że w takich sytuacjach trzeba Kościoła Katolickiego bronić. Tu jest ten miecz (nad Kościołem) niezasłużenie podniesiony.
Bardzo dziękuję za znaleziony czas. Do tematu wrócę jeszcze w poniedziałek, z kolejnym zorientowanym doskonale w temacie gościem.