Policjanci nie mają wątpliwości, że w marcu doszło do celowego podpalenia zabytku. Ktoś wykorzystał łatwopalną ciecz i zaprószył ogień wewnątrz budynku. Kilka dni później niszczejący od lat młyn miał być kolejny raz licytowany.
Pożar nie zdążył zniszczyć całego zabytku. Jak przekazała nam dyrektor Wydziału Gospodarowania Mieniem Hanna Kwiatkowska, według ekspertyzy zleconej przez starostwo, młyn można odratować bez rozbiórki.
Podobnego zdania jest powiatowy nadzór budowlany, który kończy formalne postępowanie po pożarze. Do wymiany są poszycie dachu, stolarka okienna i pojedyncze elementy elewacji. Potrzebna będzie opinia konserwatora zabytków.
Za ewentualne prace będzie musiał zapłacić Skarb Państwa.
Na razie młyn nie będzie wystawiany na sprzedaż. Niedawno licytowano położoną obok działkę z dawnymi mieszkaniami rodziny młynarza. Nowy prywatny właściciel zapłacił blisko 600 tysięcy złotych.