Poznańscy strażacy wrócili. Pomagali gasić ogromne pożary we Francji

Poznańscy strażacy odpowiadali przede wszystkim za łączność między ratownikami. Choć każdy taki wyjazd jest zaskoczeniem, ratownicy od razu byli gotowi jechać do Francji. Na miejscu akcja była trudna, bo pożary torfowisk wracały - mówi brygadier Grzegorz Lewicz - naczelnik Wydziału Informatyki i Łączności Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Poznaniu, który wcześniej był na podobnych akcjach w Grecji i Szwecji.

Ogromne połacie lasu, które są wypalone i dodatkowo do tego coś czego nie widać - bardzo dużo pożarów podpowierzchniowych. My przyjechaliśmy pierwszego dnia i od razu nas rzucili do działań. Tak, że nawet jeszcze nie zdążyliśmy rozłożyć obozowiska, a już połowa modułu jechała dogaszać. Ogromny pożar, bo ten pożar miał 21 tysięcy hektarów

- mówi Grzegorz Lewicz.

Polscy strażacy na miejscu pracowali od rana do wieczora. W nocy pogorzelisko było dozorowane. Z terenu pożaru ewakuowano mieszkańców okolicznych domów. Kiedy polscy strażacy wracali do domu, żegnali ich mieszkańcy, którym pomogli. Podziękowania wypisywali między innymi na prześcieradłach i wywieszali na domach - mówi brygadier Grzegorz Lewicz.

Pojawili się mieszkańcy z plakatami skierowanymi typowo do nas, z polskimi flagami, z napisami "dziękuję" łamaną polszczyzną, ale fajnie. Dzieci do nas podeszły, podziękowały, przyniosły cukierki. Wzruszenie było. Staraliśmy się pokazać Francuzom, że to tak funkcjonujemy. Myślę, że to tu zadziałało, byli pod wrażeniem

- mówi Lewicz.

Strażacy mają teraz trzy dni wolnego. Później wracają do normalnej służby. Do Francji pojechało w sumie 146 polskich strażaków. Zabrali 49 wozów.