Chęć przejęcia i naprawy aeratora zgłosiło Regionalne Centrum Edukacji Ekologicznej. Tak odmowę wyjaśnia dyrektorka Wydziału Klimatu i Środowiska Urzędu Miasta Magdalena Żmuda.
Przede wszystkim należy podkreślić, że aerator z powodu trwałego uszkodzenia nie nadawał się do dalszej eksploatacji i również zostało to wyjaśnione fundacji. Ponadto, zgodnie z zarządzeniem prezydenta miasta, składniki majątku ruchomego, które nie są wykorzystywane w realizacji zadań urzędu oraz środki trwałe w likwidacji mogą być przekazywane organizacjom pozarządowym, ale tylko działającym na terenie miasta Poznania
- mówi Magdalena Żmuda.
Ekologiczna fundacja zgodnie ze statutem działa na terenie całej Polski. Z argumentami urzędu nie zgadza się biolog i emerytowany wicedyrektor miejskiego wydziału środowiska. Piotr Szczepanowski odpowiadał za oczyszczanie Jeziora Strzeszyńskiego i dziś mówi o olbrzymiej stracie.
Według mojego rozpoznania, po niewielkim remoncie nadawało się do dalszego użytku. Jeżeli byli chętni, żeby zagospodarować to urządzenie, posadowić na innym zbiorniku, żeby pełniło swoje funkcje, to jest to wielka strata i to strata, którą ponieśliśmy my jako mieszkańcy miasta, jako podatnicy, którzy sfinansowali zakup tego urządzenia, jego bieżące konserwacje, a teraz zapłaciliśmy za utylizację
- mówi Piotr Szczepanowski.
Jak mówi były poznański urzędnik, dziesięć lat temu aerator był warty 300 tysięcy złotych. Regionalne Centrum Edukacji Ekologicznej było gotowe za darmo zdjąć urządzenie z jeziora. Zamiast tego był przetarg, w którym jedyną prawidłową ofertę złożyła spółka Mosty Poznań i za demontaż aeratora i przekazanie do recyklingu wzięła niecałe 40 tysięcy złotych.