W centrum Poznania rozkopany jest Stary Rynek, okolice Placu Wolności, Aleja Marcinkowskiego czy ulica Święty Marcin, a wkrótce prace mają się zacząć na ulicy 27 Grudnia. Przedsiębiorcy od miesięcy proszą władze miasta o pomoc, ale ostatnio w odpowiedzi od prezydenta Poznania usłyszeli, że to oni powinni poprawić jakość swoich usług.
Prowadzący działalność przy Alejach Marcinkowskiego Paweł Wędrychowicz mówi, że w wyniku wieloletnich remontów poniósł kilkaset tysięcy złotych strat. Do centrum przyjeżdża mniej klientów, bo dojazd jest utrudniony. To także problem dla dostawców.
Pani, która prowadzi tutaj sklep spożywczy, to starsza pani, musiała wózkiem spod galerii MM pchać towar. Dostawcy odmawiają, bo oni tutaj nie mogą jeździć wózkami widłowymi
- mówi Wędrychowicz.
Przedsiębiorcy z centrum chcą obniżenia podatku od nieruchomości, audytu inwestycji oraz lepszej komunikacji z wykonawcą prac w centrum. Protestujący nie są przeciwnikami remontów, ale mają dużo zastrzeżeń do sposobu ich zaplanowania oraz realizacji.
"Prowadzę działalność od 25 lat jako piąte pokolenie" - mówiła Anna Sokolnicka-Elzanowska.
To nie jest kwestia tego, że my chcemy w tym czasie nie wiadomo ile zarobić. My chcemy przetrwać. Przetrwać czas remontów. Chcemy, by one były prowadzone skutecznie i szybko
- mówi Anna Sokolnicka-Elzanowska.
Przedsiębiorcy zapowiadają, że wkrótce na ich lokalach pojawią się plakaty informujące o sytuacji i problemach związanych z remontami. Liczą także, że radni i prezydent poważnie potraktują ich postulaty.
Wcześniej Jacek Jaśkowiak tłumaczył się wojną w Ukrainie, przez co pojawił się problem z dostępem do materiałów oraz pracowników. Tydzień temu w rozmowie z telewizją WTK prezydent remonty w centrum nazwał drobnymi, a przedsiębiorców domagających się pomocy "malkontentami".