Mężczyzna zeznał, że ówczesny pracodawca rozmawiał z nim o kłopotach z poznańskim dziennikarzem. W rozmowie miało paść nazwisko Jarosława Ziętary i sugestia, że "trzeba go uciszyć".
Oskarżony i jego obrońca Paweł Szwarc sugerują, że świadek jest niewiarygodny. Ich zdaniem pił alkohol w pracy, kradł, a na dodatek wdał się w romans z nieżyjącą obecnie żoną Gawronika.
Obrona wniosła o przesłuchanie kolejnych świadków. Tym razem chodzi o szefa ochrony i byłą kadrową firmy, którą kierował Aleksander Gawronik.
W zeszłym roku biznesmen i były senator został uniewinniony od zarzutu podżegania do porwania oraz zabójstwa dziennikarza Jarosława Ziętary. Krakowski prokurator Piotr Kosmaty nie zgodził się z tym wyrokiem i złożył apelację. Następna rozprawa na początku stycznia.
Rok temu w podobnej sprawie uniewinnieni zostali też byli ochroniarze Elektromisu. Zarzucano im pomoc w porwaniu i zabójstwie reportera.
Do dziś nie odnaleziono ciała i nie wykryto sprawców zbrodni. Śledztwo prowadzone w Poznaniu ślimaczyło się przez lata. Ruszyło dopiero po przeniesieniu do prokuratury w Krakowie.
Młody dziennikarz Jarosław Ziętara zaginął 1 września 92 roku na poznańskim Łazarzu. W swojej pracy interesował się szarą strefą gospodarczą pierwszych lat transformacji. Wiele wskazuje, że został porwany, a następnie skrycie zamordowany.