Właściciel prawie 50-letniej Syrenki z Nekli zapewniał, że bardzo lubi ten samochód w przeszłości pogardliwie nazywany "skarpetą". Jego auto wyglądało, jakby dopiero wyjechało z fabryki. Przyznał, że to drogie hobby, trochę wariactwo.
Inny właściciel Trabanta przyznał, że kocha to auto, choć nie ma klimatyzacji i nie jest wygodne, ale dla niego to frajda. W swoim aucie ceni silnik, choć to dwusuw, śmierdzi i kopci, ale zdarzają się oglądający, którzy nawet specjalnie wkładają palec do rury wydechowej i wąchają ten zapach.
Podczas zlotu klasyków na gnieźnieńskim Rynku zbierano także pieniądze na leczenie dziewiętnastomiesięcznej Olgi Miśkiewicz z Kiszkowa. Dziecko choruje na SMA - rdzeniowy zanik mięśni. Na terapię genową dla niej potrzeba jeszcze prawie 6 milionów.
LINK DO ZBIÓRKI DLA OLGI: KLIK