Tomaszczuk zaproponował starannie skadrowane, precyzyjne obrazy, w których nie ma niczego przypadkowego. Artysta mówi, że władze Wrześni robią rzecz wyjątkową: burmistrz miasta zleca pracę niezależną, na którą władze miasta nie mają wpływu i do tego zamawia taką pracę co roku.
Po co Września to robi? - Chodzi o to, żeby mieszkańcy mogli zobaczyć swoje miasto oczami kogoś z zewnątrz. Często są zaskoczeni tym co zauważył fotograf, bo sami już tego nie widzą - wyjaśnia kurator projektu Waldemar Śliwczyński.
Śliwczyński dodaje, że korzyści są obopólne: miasto zyskuje niemal pomnikową pamiątkę na zawsze, przy okazji pęłniąc rolę mecenasa wobec fotografików, którzy – zwyczajnie – nieco sobie zarobią.