Według relacji świadków, na których powołuje się portal, w niedzielę po południu pod lokal wyborczy w miejscowym ratuszu podjechało audi. Wysiadła z niego kobieta, która po wypełnieniu karty do głosowania wrzuciła ją do urny razem z trzymanymi w ręku kluczykami do samochodu.
30 latka domagała się od komisji natychmiastowego otwarcia urny. Po stanowczej odmowie i wyjaśnieniu, że byłoby to złamanie prawa, bowiem urna jest zaplombowana, kobieta ustąpiła.
Art. 42. par. 2 Kodeksu Wyborczego mówi, że "od chwili opieczętowania do końca głosowania urny wyborczej nie wolno otwierać".
Przewodnicząca komisji wzięła od kobiety numer telefonu i po legalnym otwarciu urny, po zakończeniu głosowania, kluczyki następnego dnia wróciły do właścicielki.