W ostatnią sobotę w jeziorze nurkowali płetwonurkowie. To oni pierwsi zobaczyli niewybuchy. Natrafili na nie zaledwie kilka metrów od brzegu, na głębokości 2-3 metrów. Zawiadomiono policję. Ta dała znać patrolowi minerskiemu z Głogowa. Trzeba było jednak ściągać saperów aż ze Świnoujścia, bo saperzy z Głogowa nie mają specjalistycznego sprzętu do podejmowania niewybuchów z dna.
Z wody wyciągnięto granaty moździerzowe, pociski armatnie i cztery głowice amunicji przeciwpancernej.