W ubiegłym roku, dzień przed wigilią, w Brennie koło Leszna oskarżony przyszedł do znajomego, by pożyczyć pieniądze, ale mężczyzna odmówił, bo Piotr N. nie oddał mu wcześniejszego długu. To było zabójstwo dla 200-u złotych. Oskarżony poszedł po maczetę i zaatakował mężczyznę. Zadawał ciosy nawet, jak mężczyzna już leżał - mówiła dziś sędzia Danuta Kasprzyk...
Pokrzywdzony siedział na taborecie w kuchni, tyłem do drzwi wejściowych i oglądał telewizję. Oskarżony wyjął maczetę z rękawa kurtki i bez żadnego uprzedzenia zaatakował pokrzywdzonego zadając cios od tyłu. Po tym pierwszym ciosie pokrzywdzony zdołał się jeszcze odwrócić w stronę oskarżonego i zasłonić rękoma, ale oskarżony zadawał kolejne ciosy. Kiedy pokrzywdzony leżał już nieprzytomny na podłodze, oskarżony wziął nóż kuchenny i rzucił na Sebastiana, by stworzyć pozory, że pokrzywdzony został ugodzony nożem
- mówiła sędzia.
Po zabójstwie Piotr N. okradł ofiarę. Zabrał portfel, w którym było ponad 1400 złotych. Następnego dnia udawał, że nie wie, co się stało ze znajomym. Poszedł nawet do jego domu, by zapytać, czy jest mężczyzna.
Oskarżony będzie musiał zapłacić ojcu ofiary 40 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Wyrok nie jest prawomocny. Prokurator, który chciał kary dożywotniego więzienia, nie zdecydował jeszcze, czy będzie się odwoływał. Piotr N. cały czas przebywa w areszcie.