Zdaniem mieszkańców źródłem plagi jest działająca tam ferma norek. Właściciel zaprzecza.
Niektóre domy we wsi wyglądają jak twierdze zabezpieczone przed owadami siatkami, lepami i pułapkami. Muchy obsiadają wszystko. Oblepione nimi lepy wiszą nawet na drzewach owocowych. Owady żyją krótko i masowo padają. Agnieszka Kosicka pokazała naszemu reporterowi wiadro pełne much zmiecionych z tarasu.
To jest obrzydliwe tu siedzieć. Warunki są straszne. Muchy są w mieszkaniu. W łóżkach rano są muchy, bo to są dwudniówki i po prostu zdychają. Typowe norkowe muchy - dwudniowe! Nawet nie pryskamy, one same spadają!
- denerwuje się pani Agnieszka. Jej sąsiadka Magdalena Jóściak dodaje:
Muchy są wszędzie, na każdym kroku, nie da się wychodzić z domu. Nawet nie wiadomo, czy dzieciom można podać warzywa i owoce z ogrodu, nawet po umyciu.
Nie ma tematu, u nas much nie ma, jesteśmy po dwóch kontrolach
- powiedział Radiu Poznań przez telefon właściciel fermy norek Dawid Frąckowiak, nie godząc się na nagranie.
Co jest najgorsze w tym wszystkim, że nikt nic nie robi!
- ocenia mieszkanka Pakszynka.
Burmistrz Czerniejewa Tadeusz Szymanek na ten zarzut odpowiada, że sprawą zajmują się różne instytucje.
Instytucji zaangażowanych w rozwiązanie tego problemu jest sporo. I każdy z nas jakieś kroki podejmuje. Myślę tylko, że każdy podejmuje, a problem istnieje
- powiedział nam Tadeusz Szymanek.
Burmistrz pokazał naszemu reporterowi pismo z gnieźnieńskiego sanepidu, w którym czytamy: "Przeprowadzona dnia 13.07.2020 kontrola nie wykazała nieprawidłowości na terenie fermy".