W nocy z 12 na 13 września ukraińskie siły specjalne przeprowadziły atak na stocznię w Sewastopolu. Według mediów użyto rakiet manewrujących i dronów morskich.
W poniedziałkowym komunikacie potwierdzono wcześniejsze doniesienia medialne i sugestie wywiadu wojskowego (HUR), że w ataku zniszczono okręt desantowy Mińsk. Ponieważ następnego dnia remontowana w stoczni jednostka miała wrócić do służby, na jej pokładzie była załoga - dodano. Jak zaznaczono, "bezpowrotne straty wyniosły 62 okupantów".
W piątek 22 września siły ukraińskie zaatakowały pociskami rakietowymi sztab Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu. Wywiad wojskowy (HUR) informował o stratach wśród wyższych rangą oficerów bez podawania nazwisk. Media sugerowały, że zabity mógł zostać również admirał Sokołow.
Zginęło 34 oficerów, wśród nich dowódca Floty Czarnomorskiej. Kolejnych 105 okupantów zostało rannych. Budynek sztabu nie nadaje się do odbudowy
- przekazały Siły Operacji Specjalnych w komunikacie na Telegramie.
Jak informował HUR, drugą jednostką uszkodzoną w ataku z 12 na 13 września był okręt podwodny. Według mediów była to jednostka Rostów nad Donem, z której wcześniej ostrzeliwano Ukrainę pociskami manewrującymi Kalibr.
Po tym ataku dowódca ukraińskich sił powietrznych Mykoła Ołeszczuk komentował, że "ciąg dalszy nastąpi". "Przecież obiecywaliśmy, że +ciąg dalszy nastąpi+..." - napisał Ołeszczuk w serwisie Telegram 22 września, po kolejnym ataku wymierzonym w sztab Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu.