Joe Bonamassa na haju - recenzja Ryszarda Glogera
Nie trzeba wcale być pod wpływem substancji odurzającej, żeby poczuć jakbyśmy się lekko unosili nad ziemią. To się zdarza czasem na koncercie, kiedy pod wpływem muzyki wpadamy w dziwny stan uniesienia. Młodzież kwituje to potocznym stwierdzeniem: „ciary po plecach”. Można to też nazwać „gęsią skórką”, bo rzeczywiście oprócz dreszczy, reakcję widać na skórze odbiorcy. Anglicy mają podobne określenie „goosebumps”.