NA ANTENIE: DZIEŃ DOBRY WIELKOPOLSKO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Mądrość i artyzm

Publikacja: 03.04.2018 g.14:04  Aktualizacja: 17.04.2018 g.10:32
Poznań
Recenzja Macieja Mazurka.
recenzja marai - Maciej Mazurek
/ Fot. Maciej Mazurek

Pośmiertne życie i popularność tego pisarza-ascety, stoika i mędrca świadczy w wielkim głodzie duchowym ludzi, którym nie wystarcza to, co oferuje kultura masowa. Sztuka dla mas to oksymoron czyli stwierdzenie logicznie sprzeczne. Dla mas jest zabawa a dla pojedynczego, wrażliwego człowieka właśnie sztuka. I dla takiego człowieka pisał swoje książki węgierski autor Sandor Marai (1900-1989). 

Jest to pisarz, sądząc z ilości tłumaczeń, bardzo bliski polskiemu czytelnikowi. Może to potwierdzać pewną duchową wspólnotę polsko-węgierską, wynikającą historycznych losów obu narodów. Sandor Marai jest autorem takich wspaniałych książek jak „Żar”, „Księga ziół”, „Wyznania patrycjusza”. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom miłośników pisarstwa Maraiego, wydawnictwo Czytelnik wydało właśnie „Dziennik 1943-1948 ”, pierwszy tom z planowanych pięciu, w znakomitym tłumaczeniu Teresy Worowskiej. Marai łączy w swojej twórczości artyzm z głęboką mądrością. Jest człowiekiem na swój sposób religijnym, ale nie związanym z żadnym wyznaniem, choć chyba najbliżej mu do katolicyzmu. Patrzy na ludzki świat z precyzją i chłodem tak jak przyrodnik patrzy na naturę. Bliska mu jest postawa stoicka. 

„Dziennik 1943-1948” mówi o wojennych i powojennych losach pisarza i jego rodziny. Wojna, która wkroczyła wraz z armia niemiecką na Węgry (Węgry do kwietna 1944 roku, były sprzymierzeńcem Hitlera), zmusiły pisarza do opuszczenia Budapesztu, do ukrywania przez wiele miesięcy żony i jej siostry z dzieckiem w naddunajskiej wiosce i do życia w strachu i nędzy. Żona i szwagierka pisarza były Żydówkami. W początkowych partiach „Dziennika”, nie czuje się jeszcze wojny. Świadomość grozy sytuacji narasta stopniowo miesiąca na miesiąc. Dziennik zaczyna przenikać aura, że wszystko zmierza ku jakiemuś strasznemu końcowi. Na szczęście Maraiowe przeżywają okupacje niemiecką i operację deportacji i unicestwienia węgierskich Żydów.

Po zakończeniu II wojny, na Węgrzech zaprowadzono komunizm, którego Marai serdecznie nienawidził. Nie mógł znaleźć dla siebie miejsca w nowym ustroju, nie mógł pisać pod wytyczne wychodzące w politbiura. Życie umysłowe zostało zdławione. Naciski polityczne spowodowały, że Marai z żoną i adoptowanym dzieckiem w 1948 roku opuścili Węgry, by już nigdy nie powrócić do ojczyzny. Udali się do Neapolu.

Najbardziej, jak mnie się zdaje, istotnym przesłaniem „Dzienników” jest coś, co nie jest wyartykułowane wprost. Życie pisarza i jego przemyślenia dają odpowiedź na pytanie jak zachować się w chwilach dziejowych katastrof, jak zachować godność. Cieszmy się związku że Opatrzność oszczędziła nam życia w tak dramatycznych czasach, jakie były udziałem poprzednich pokoleń.

Sandor Marai: „Dziennik 1943-1948” tłum. Teresa Worowska, Czytelnik, Warszawa 2017

http://radiopoznan.fm/n/8Xh50P
KOMENTARZE 0