W
młodości Marii Dąbrowska należała do lewicującej inteligencji.
Opowiadała się za reformą rolną, nie przejmując się atakami
przedwojenne prawicy. Podziwiała ideę spółdzielczości. Nic
dziwnego, że władza ludowa liczyła na poparcie Dąbrowskiej.
Po
ucieczce Mikołajczaka w 1947 roku, napisała w Dziennikach, że nie
stała się nic złego. „Trwanie jakiegokolwiek rządu jest lepsze
niż ciągłe zmiany. (...) W złej sytuacji trzeba umieć
wykorzystać wszystkie jej dobre strony".
Tysiące
Polaków cieszyło się, że kraj podnosi się z ruin. Po latach
tułaczki, do domów wracali ojcowi i matki. Nic dziwnego, że
pisarze przyłączali się do chóru optymistów. Iwona Kienzler w
swojej książce krótko przedstawia sylwetki twórców
zafascynowanych komunizmem. Na ich tle maluje obraz Dąbrowskiej,
która była głucha na propagandowe zaklinanie rzeczywistości.
Naukę Marksa poznała na studiach. Wiedziała, że Stalin okroił
jego teorię i stosował ją wybiórczo.
Mimo wstrętu do
komunistów, Maria Dąbrowska brała udział w uroczystych galach i
akademiach. Przyjmowała ważne odznaczenia państwowe. Po odebraniu
Krzyża Komandorskiego Orderu Odrodzenia Polski, Maria Dąbrowska
napisała w Dzienniku, że „została podeptana własnymi stopami".
Władze
potrafiły się odwdzięczyć pisarce. Do księgarń trafiały
kolejne wznowienia jej dzieł.
Aby zrozumieć urodzoną w
podkaliskim Russowie Dąbrowską, warto sięgnąć do książki Iwony
Kienzler „Prowokatorka. Fascynujące życie Marii Dąbrowskiej".
Książkę wydała Bellona. Jej fragmenty na antenie Radia Poznań
czytała Joanna Divina.