NA ANTENIE: UP/OLLY MURS, DEMI LOVATO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

J. Jaśkowiak: Trzeba się trzymać konkretów i szukać rozwiązań dla biznesu

Publikacja: 17.04.2020 g.11:20  Aktualizacja: 17.04.2020 g.11:45
Poznań
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak był gościem porannej rozmowy Radia Poznań "Kluczowy Temat".
jacek jaśkowiak  - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Rozmawiał z nim Łukasz Kaźmierczak. Tematem była między innymi pomoc miasta dla przedsiębiorców.

Łukasz Kaźmierczak: Sprawdziłem - dokładnie 5 tygodni temu Poznań zamknął jako pierwsze miasto w Polsce szkoły z powodu koronawirusa. Wtedy niektórzy mówili, że to może niepotrzebna nadgorliwość, czas pokazał, że to była słuszna decyzja panie prezydencie.

Jacek Jaśkowiak: Też widać w tej chwili po liczbie osób zakażonych w Poznaniu, czy też liczbie ofiar, których nie mamy wśród poznaniaków, że ten czas był bardzo istotny, bo to było wyprzedzenie takie na poziomie tygodnie w stosunku do innych miast, w których przez jeszcze jakiś czas były otwarte świetlice, ale sądzę, że tym ważniejszym jeszcze elementem niż zamknięcie szkół, była decyzja o zakazie odwiedzin w DPS-ach. To widzimy w tej chwili na poziomie całego kraju, jakie dramaty rozgrywają się w tych miejscach. Też bardzo szybko rozpoczęliśmy dezynfekcję tramwajów, autobusów i te kilka dni, one tak naprawdę bardzo dużo nam dały. Cieszę się również, że udało się przekonać premiera do podjęcia właśnie tych decyzji, które potem zostały podjęte.

To 24 godziny później było, jeśli chodzi o zamknięcie szkół.

Nie do końca. Ja miałem spotkanie z panem premierem dzień po zamknięciu szkół w Poznaniu i my przekonywaliśmy do tego premiera na poziomie Unii Metropolii, na poziomie samorządów, również też wtedy przekonywaliśmy premiera do zamknięcia granic na kształt taki, jaki jest mniej więcej w Izraelu. Te decyzje były de facto podejmowane w piątek.

Panie prezydencie chwalę pana, jak pan słyszy, natomiast bardziej nie rozumiem pańskiej późniejszej niekonsekwencji. Cmentarze pozostawił pan np. otwarte, trochę kwestionował pan te przepisy dotyczące komunikacji zbiorowej, tej odległości, tych pustych miejsc, nie ma tutaj konsekwencji, bo jak się chronić, to się chronić.

Jest konsekwencja dlatego, że czym innym są takie działania, które rzeczywiście ograniczają się rozprzestrzenianie się, a czym innymi są niepotrzebne zakazy np. takie, jak zakaz wstępu do lasu, jak zakaz aktywności fizycznej, który - widzimy w innych krajach, jest wręcz wskazywany.

To zależy, bo są miejsca, gdzie nie można wyjść dalej niż sto metrów w innych krajach.

Ale to było we Włoszech w sytuacji, gdy sytuacja tam wymknęła się spod kontroli, gdy liczba zakażeń rosła geometrycznie w tych regionach, w których rzeczywiście było bardzo trudno. Ja też słucham ekspertów. Prof. Simon mówił, że bardzo ważne jest dlatego, by ten wirus zablokować, żeby ludzie byli odporni. Aktywność fizyczna też wzmacnia odporność na wirusa.

Jak pan wie jestem z klubu zdrowotnych i jak najbardziej serce mi się uśmiecha do utrzymywania kultury zdrowotnej ciała, natomiast chodzi o to, by po prostu ludzie nie wychodzili z domu, przede wszystkim ci starsi. A te cmentarze otwarte przez Poznań. Kto chodzi na cmentarze? Ludzie starsi, czyli ci z grupy podwyższonego ryzyka.

Nie, ja też chodzę na cmentarze. Mam grób swojego ojca.

Ale wie pan kogo pan mija na ulicach...?

Na cmentarzu te odległości mogą być naprawdę spore.

Ale ci ludzie muszą wyjść z domu, muszą dotrzeć na ten cmentarz.

Moja mama ma 81 lat i ja w tej chwili wręcz prowadziłem dyskusję z moją siostrą, bo uważam, że należy jej pozwolić, by mama mogła wyjść na krótki spacer, bo za chwilę się okaże, że to nie będzie kwestia koronawirusa i COVID-19, ale te osoby starsze, które mieszkają np. na piętrze czy na którymś piętrze, one nie będą w stanie za chwilę wyjść i wejść z powrotem.

Mam nadzieję, że rzeczywiście ten pierwszy etap ograniczania tych zakazów będzie dotyczył także między innymi tych spacerów. Zawsze był pan wyrazisty, ale mam wrażenie, że mimo wszystko w czasach koronawirusa mocno podkręcił pan niektóre wypowiedzi. Jeżeli pan mówi, że trzymanie dzieci w domu czy nastolatków jest nieludzkie, nie służy to za bardzo uspokajaniu nastrojów w społeczeństwie, a to jest chyba ważny element także walki z koronawirusem?

Uważam, że sytuacja, w której w tej chwili wszyscy się wspieramy na poziomie rodziny, to jest podstawowa komórka społeczna, mój syn 16-letni, który jest prawie tak silny, jak ja, mógł robić zakupy dla dziadków, mógł wyjść do sklepu i w ten sposób wyręczyć swoją mamę. 16-letni człowiek, który ma metr 90 wzrostu prawie, w tym momencie to jest bardzo nieludzkie, że tej rodzinie nie pozwala się na poziom obowiązków. On mógłby tak naprawdę, dzięki temu pomagać.

Tylko po co takie duże słowa? Po co mówić, że to jest nieludzkie? Jest przepis, tak robią władze na całym świecie, nie tylko polskie. Może trochę za mocno powiedziane? Może warto się zastanowić nad zmianą przepisu, ale czy to jest nieludzkie?

Właśnie o to chodzi, żeby w tych trudnych czasach podejmować roztropne decyzje i tego bym oczekiwał od rządu, by w czasie, gdy to trzeba zrobić, zamówić odpowiednie testy, żeby w tym czasie, zamówić maseczki, a nie robić pokazowe działania na granicy, że my zatrzymamy tego wirusa na granicy i przekazuje się sprzęt służbom granicznym zamiast medykom. Ja jestem zwolennikiem konkretnych działań, a nie takich zagrań pijarowych i z jednej strony my musimy teraz znaleźć równowagę między tym, żeby ten wirus się nie rozprzestrzeniał zbyt szybko a służbą zdrowia, która jest na takim poziomie, na jakim jest.

Stąd właśnie kwestia tego, by ograniczać kontakty ze sobą, skoro mamy słabą służbę medyczną?

Tylko, że ograniczanie kontaktów nie oznacza tak naprawdę zbyt daleko idących nakazów i zakazów, bo w tym zakresie te zakazy, że nie można wyjść do lasu, jeżeli ja pójdę sam w lesie, to kogo ja mogę zakazić? Nawet jeżeli ktoś na przeciwko pójdzie i on będzie przechodził też, to my się możemy minąć w odległości trzech, czterech metrów.

A był pan nad Rusałką? Bo ja biegałem i ocierałem się o tłumy ludzi, które tam były jeszcze przed zakazem i ma wrażenie, że tam był ścisk prawie, jak na świętym Marcinie w czasie festynu.

Byłem na Wartostradzie, byłem też nad Jeziorem Strzeszyńskim, obserwowałem to, co się dzieje i widziałem odpowiedzialność ludzi. Jeżeli koło siebie siedziała para, która normalnie mieszka w tym samym mieszkaniu, jeżeli ktoś wyszedł z dziećmi i szedł w takiej grupie, nie było tych odstępów dwumetrowych, ale ci ludzie przecież mieszkają razem, jeżeli taka rodzina wyszła na spacer z dziećmi dając im możliwość tego zakosztowania trochę świeżego powietrza, trochę ruchu, to to nie było żadnym zagrożeniem. Widziałem też porównanie tego, co się dzieje w Niemczech, gdzie policja dziękuje za te odpowiedzialne zachowania i w sytuacji, gdy nasza policja wzywa do rozejścia się do domów. To były rzeczywiście obrazki, które pokazywały różnice w podejściu.

Będę zwolennikiem tego, że więcej zapobiegliwości nam nie zaszkodzi, bo nie wiemy, gdzie, co się czai.

Ale ja byłem tu pierwszy w zakresie tej zapobiegliwości.

Współpraca z wojewodą, pytałem o to wojewodę, jak się wam to układa np. w kwestii dostaw sprzętu medycznego dla szpitala na Szwajcarskiej?

Bardzo szanuję pana wojewodę i rzeczywiście życzyłbym wszystkim prezydentom dużych miast tak dobrej współpracy z wojewodami jaką ja mam. Są oczywiście czasami sytuacje, w których mamy różne punkty widzenia, ale dochodzimy do kompromisów i dzięki tym kompromisom i szybkim działaniom, mieliśmy bardzo szybko izolatorium, bardzo szybko porozumieliśmy się w zakresie testów. Oczywiście były sytuacje, w których oczekiwałbym od wojewody szybszego działania, np. w zakresie tych niepotrzebnych decyzji o zamknięciu rynków, ale potem się okazało, że wojewoda nie wiedział o tym, że dostałem takie pismo z natychmiastową wykonalnością i tutaj ja nie mogę powiedzieć złego słowa na wojewodę.

A jeśli chodzi o Szwajcarską, jest teraz na bieżąco zapewniona dostawa tego wszystkiego: testy, maseczki, sprzęt ochronny. Pan o tym dosyć dużo mówił.

To była solidarność wszystkich: mieszkańców, przedsiębiorców, między innymi pana Pawłowskiego, który półtora miliona złotych przekazał na zakup sprzętu i tak naprawdę też Sebastian Kulczyk, który 500 tysięcy przekazał, tutaj muszę powiedzieć, że to było takie działanie wspólne i w ramach tego, czym dysponowała Agencja Rezerw Materiałowych, w ramach tego, co mógł wojewoda zrobić, nie mogę złego słowa powiedzieć. Problemem było to, że na tym pierwszym etapie były straszne braki.

Teraz chyba tych braków nie ma?

Nie do końca. Mamy np., sytuację taką, w której te dostawy sprzętu do szpitala na Szwajcarskiej wyglądają trochę lepiej, ale w zakresie innych szpitali, te składane zamówienia, nie były realizowane, ale to wynikało też z tego, że na dzisiaj to jest właściwie walka o te maseczki na poziomie światowym. Niestety one są produkowane głównie w Chinach i w tej chwili, to jest dla nas lekcja na przyszłość, że nie możemy pozwolić sobie na uzależnianie się od pewnych rzeczy.

To, tak, jak z ropą naftową.

Ale akurat w zakresie benzyny i ropy naftowej mamy rezerwy na 90 dni, czyli w tym zakresie to działa, są przepisy, natomiast w zakresie tego typu elementów są zaniechania Agencji Rezerw Materiałowych.

Czy w świetle tych dobrych zdań na temat wojewody, powtórzył pan to swoje zdanie o - tu cytat - idiotycznych rządowych rozporządzeniach dotyczących komunikacji, bo to wprowadziło duży ferment.

Ja rozmawiam od czasu do czasu z panem premierem i nie oczywiście rozmawiamy bardzo kulturalnie, natomiast też nie będę ukrywał, że pewne działania, które są nieracjonalne, które powodują pewne utrudnienia, które skutkują niemożliwością wypełnienia tych nakazów, takie, jak chociażby liczba autobusów i tramwajów, które trzeba byłoby dostarczyć, żeby spełnić te wymogi rządowe.

Ale nie przekonują pana względy bezpieczeństwa?

Jeżeli do jednego tramwaju mieści się 200 pasażerów, a przy tych regulacjach może wejść 24, to nie da się tak naprawdę, nawet przy tym zmniejszonym ruchu, w godzinach szczytu zabezpieczyć w jakimkolwiek mieście, czy to będzie Warszawa czy to będzie Kraków, takie liczby tramwajów czy autobusów, które wystarczyłyby, żeby przemieścić te strumienie ludzi. Zamiast tego zakazu można było wtedy wprowadzić nakaz posiadania maseczki w tramwaju czy autobusie. W ten sposób w innych krajach, gdzie nie uda się zachować tej odległości 1,5 - 2 metrów, w tym zakresie wprowadzano takie rozwiązania.

Maseczka to nie nie wszystko. Jeszcze krótko panie prezydencie kwestia przedsiębiorców. Rozmawiałem z paroma, oni nie są zadowoleni z tych rozwiązań, które zaprezentowało miasto, nawet teraz tych skorygowanych, powołują się na przykłady innych miast. Mówią przede wszystkim, że nie ma dialogu z nimi, że pan nie chce z nimi rozmawiać, rozmawia tylko z dużymi biznesmenami, dużymi firmami w Poznaniu.

Ta moja walka o to, by nie zamykać targowisk, to była walka o tysiąc miejsc pracy na targowiskach. To są przecież mikroprzesiębiorcy. W tym obszarze staram się również przekonywać rząd do tego, by zakreślił terminy, żeby ci przedsiębiorcy mieli jakąś perspektywę na otwarcie swoich firm.

Restauratorzy, właściciele pubów mówią, że wysłali do pana listy, proponowali spotkania, nie było z pana strony takiej woli.

Jest gorący czas, a z drugiej strony te spotkania nie są w tej chwili do końca wskazane czy bezpieczne. Ja rozumiem dramat restauratorów, ale to nie tylko restauratorzy, to są także właściciele gabinetów stomatologicznych, fryzjerskich, taksówkarze. Ja też powiedziałem jasno, bo rozmawiam z właścicielami restauracji, znam też wielu prywatnie, korzystałem też z restauracji, byłem niedawno odebrać pewne potrawy, które zamówiłem na święta. Ja się nie będę licytował z innymi miastami, bo tym momencie Kraków poszedł daleko, bo to u nich jest kwestia turystyki, liczby tych restauracji, tam ten dramat jest jeszcze większy, ale jednocześnie Kraków też wyłącza prąd w określonych okresach, co powoduje zmniejszenie bezpieczeństwa i w tym zakresie my współpracując z Unią Metropolii pewne działania podejmujemy wspólnie.

A inne osobno. Nie robicie, jak Łódź, nie robicie, jak Warszawa.

Jakieś miasto zdecydowało się, żeby każdy mieszkaniec dostał jedną maseczkę jednorazową, gdzie koszty dostawy były dużo większe niż koszty maseczki. Zrobił akcję propagandową. To są pewne działania, które dla mnie są takie czysto pijarowe, ja uważam, że trzeba się trzymać konkretów i szukać rozwiązań dla biznesu.

Ale trzeba się z nimi spotykać, chociażby w formie wideokonferencji.

Ale był Okrągły Stół z udziałem radnych, przedsiębiorców, na którym my przedstawiliśmy nasze propozycje. One zostały bardzo dobrze przyjęte, z dużym uznaniem.

Jakie działania najbliższe dla przedsiębiorców?

My to robimy także na poziomie Unii Metropolii. My zabiegamy o to, by wyznaczyć podobnie, jak w innych krajach np. Czechach, Niemczech jakieś terminy, bo gospodarka traci 3-7 mld dziennie i niezależnie od tego, ile rząd przeznaczy pieniędzy, czy zwolni ze składki ZUS i te inne elementy, one nie dadzą źródła dochodu tym przedsiębiorcom. My musimy w tej chwili szukać rozwiązań takich, by z jednej strony trzymać w ryzach wzrost zachorowań, a z drugiej strony, przy zachowaniu pewnych reguł bezpieczeństwa, otwierać. Musimy przede wszystkim powiedzieć przedsiębiorcom, kiedy będą mogli prowadzić działalność. Te działania, które podjęliśmy np. w zakresie kupców, te dezynfekcje, ochrony z pleksi...

Ale z czynszów, opłat targowych ich nie zwolniliście.

Z opłat już dawno zostali zwolnieni dawno temu. Te osoby, które mają lokal z zasobu miejskiego, mogą przez 3 miesiące płacić 50 procent opłaty, pozostałe 50 mogą rozliczyć po roku działalności. Te osoby, które prowadzą np. zakłady szewskie, które nie mają wysokiej marży, są istotne dla życia mieszkańców, tu jesteśmy gotowi na indywidualne rozmowy. Najważniejsze jest to, czy uda nam się utrzymać inwestycje i tymi inwestycjami pobudzić gospodarkę i zabezpieczyć miejsca. Dziś dzięki remontom, które prowadzimy, wielu przedsiębiorców ma dla swoich pracowników pracę.

http://radiopoznan.fm/n/sk5jrU
KOMENTARZE 0