Znicze zapłonęły przy pomniku Adama Asnyka w Kaliszu. Pochodzący z Kalisza poeta był zaangażowany w działania niepodległościowe. W ten sposób władze miasta złożyły hołd Powstańcom Styczniowym w 150. rocznicę wybuchu tego zrywu. Pod pomnikiem Asnyka w Kaliszu złożono także wiązankę kwiatów. W uroczystościach wzięli udział m.in uczniowie Liceum, którego Asnyk był absolwentem.
Przy grobie powstańca styczniowego spotkali się mieszkańcy poznańskiej dzielnicy Jeżyce. Mogiła Józefa Grzymały Prądzyńskiego znajduje się na cmentarzu przy ulicy Nowina.
"Co roku pamiętamy o zrywie z 1863 roku" - mówił przedstawiciel Stowarzyszenia Opieki nad Zabytkowym Cmentarzem Jeżyckim Leszek Krajkowski. Józefa Grzymałę Prądzyńskiego aresztowali Prusacy i osadzili najpierw w więzieniu we Wrześni, potem na poznańskiej Cytadeli i wreszcie w berlińskim Moabicie. W wielkim procesie osób zaangażowanych w pomoc powstańcom, który trwał sześć miesięcy, Wielkopolanin był oskarżony o zdradę stanu. Ostatecznie uwolniono go po upadku powstania w końcu grudnia 1864 roku. Pod koniec życia Prądzyński zamieszkał na Jeżycach. W Poznaniu są także inne groby powstańców styczniowych. Najwięcej - 34 mogiły - można znaleźć na cmentarzu na Cytadeli. Józef Grzymała Prądzyński był spokrewniony z pochodzącym z wielkopolskich Sannik generałem Ignacym Prądzyńskim, wybitnym dowódcą i teoretykiem wojskowości z czasów wojen napoleońskich i powstania listopadowego.
Siarczysty mróz i padający śnieg nie odstraszyły mieszkańców Brdowa w powiecie kolskim. W 150. rocznicę wybuchu powstania styczniowego uczcili na cmentarzu parafialnym ofiary walk z Moskalami. W okolicach Brdowa 29 kwietnia 1863 roku powstańczy oddział, w którym walczyli głównie bardzo młodzi Wielkopolanie, został rozbity przez Rosjan. Poległych w Bitwie pod Brdowem pochowano na miejscowym cmentarzu. Wspólnie z mieszkańcami wspominał ich marszałek województwa Wielkopolskiego Marek Wożniak.
Na cmentarzu w Brdowie oprócz zbiorowej mogiły, w której pochowano około 70 powstańców, jest także grób i pomnik poległego w bitwie Karola Libelta, syna znanego poznańskiego działacza, filozofa i pisarza. Jest też grobowiec francuskiego dowódcy. Od lat dba o te miejsca regionalista, nauczyciel z miejscowej szkoły Dariusz Racinowski. Według niego powstańcy, mimo, że pomagała im miejscowa ludność, w starciu z Moskalami nie mieli szans. Zamokła im broń, była mgła a wróg natarł na nich trzykrotnie większymi siłami. Podczas powstania Styczniowego na terenie wschodniej wielkopolski doszło do ponad 50 bitew i potyczek.
Powstanie Styczniowe było, po kościuszkowskim i listopadowym, trzecim wielkim powstaniem narodowym. I trzecim przegranym. Podczas czteroletnich walk powstańcy stoczyli około 1200 bitew i potyczek. Poległo w nich około 30 tysięcy partyzantów, około tysiąca rosyjski zaborca-interwent po zakończeniu walk skazał na śmierć i zabił, prawie 40 tysięcy skazał na katorgę i wywiózł na Sybir, 10 tysięcy Polaków wyemigrowało.
Przyczyn klęski było sporo - brak poparcia ze strony chłopów, konflikty w łonie przywódców powstania, nieprzygotowanie wojskowe powstańców, braki w uzbrojeniu, błędy w dowodzeniu, ogromna przewaga stutysięcznej armii rosyjskiej, wreszcie brak wsparcia z zagranicy. Według szacunków i różnych źródeł w zrywie wzięło udział od kilku do kilkunastu tysięcy Wielkopolan. Choć nasz region był raczej zapleczem kadrowo-finansowo-logistycznym niż polem bitew - walki toczyły się też na terenie Wielkopolski, m. in. w kwietniu 1863 roku oddziały powstańcze pod dowództwem pułkownika Edmunda Taczanowskiego stoczyły z Moskalami zwycięską bitwę pod Pyzdrami, inna znana bitwa - przegrana - rozegrała się pod Ignacewem koło Konina.
Drugim po Ludwiku Mierosławskim dyktatorem Powstania Styczniowego był pochodzący z Krotoszyna absolwent gimnazjum w Trzemesznie, generał Marian Langiewicz. Znanymi dowódcami byli inni Wielkopolanie - Edmund Taczanowski, Edmund Callier, Kazimierz Milęcki czy Antoni Garczyński.
4-letni zryw - mimo przegranej i upokorzenia - (Królestwo Polskie stało się tzw. Krajem Prywislanskim) - wysiłek zbrojny nie był z historycznego punktu widzenia daremny. Mimo klęski militarnej i straszliwych represji popowstaniowych rosyjskiego zaborcy - egzekucji, więzień, tortur, zsyłek, poniewierki na obczyźnie - pamięć o heroicznej insurekcji i jej bohaterach, o daninie krwi przelanej przez rodaków - przetrwała. Umiały ją pielęgnować i przechować kolejne pokolenia patriotów - na rdzennych ziemiach polskich i na emigracji. Była obecna w literaturze (np. Żeromski, Orzeszkowa), malarstwie (Grottger, bracia Gierymscy, Matejko), w narodowej symbolice. Stała się natchnieniem do nieustępliwego dążenia do niepodległości, do walki o wolność "waszą i naszą". Szczególną czcią i szacunkiem darzył weteranów Powstania Styczniowego marszałek Józef Piłsudski i II Rzeczpospolita.
W Poznaniu we wtorek po południu odbyły się obchody rocznicowe. Zorganizowało je Stowarzyszenie Warsztaty Idei Obywateli Rzeczypospolitej i Poznański Klub Gazety Polskiej. O godz. 17 w Kościele Bożego Ciała rozpoczęła się msza święta celebrowaną przez ks. prof. Pawła Bortkiewicza. Po niej spod kościoła wyruszył Marsz Pamięci ulicami Półwiejską i Szkolną pod Ratusz.Ponad 100-osobowa grupa szła z biało-czerwonymi flagami, śpiewając wojskowe pieśni.
Organizatorzy tych uroczystości - Stowarzyszenie Warsztaty Idei Obywateli Rzeczypospolitej i Poznański Klub Gazety Polskiej - nawiązali też do obecnej sytuacji w kraju, krytykując rząd i prezydenta. Odzwierciedleniem tego były też hasła na transparentach m.in. "Powstanie styczniowe 1863 rok - walka o wolną Polskę wciąż trwa".
Przed blokiem nr 5 przy ulicy Powstańców Styczniowych w Koninie zapłonęły znicze. W ten sposób lokatorzy uczcili patronów swojej ulicy. Kilka dni temu na drzwiach klatek schodowych pojawiła się ulotka zachęcająca do akcji społecznej tak aby w wyjątkowy sposób zaakcentować 150. rocznicę powstania.