Większość zwierząt została zagryziona. Najdziwniejsze jest to – mówi właściciel hodowli Roman Durowicz - że drapieżniki nie zabijały z głodu. Zginęły prawie wszystkie zwierzęta.
"To musiała być wataha, jeden wilk nie zabiłby 19 danieli i czterech muflonów" - mówi pan Roman. Ślady uczty właściciel znalazł tylko przy jednym danielu – reszta zwierząt została zagryziona i porzucona.
Zdaniem Jacka Więckowskiego, który od lat bada zachowania wilków - daniele mogły zabić bezpańskie psy. Przypomniał, że bliźniacza sytuacja była przed kilku laty w Pomorskiem – media oskarżyły wilki, ale właściciel napadniętej hodowli ustrzelił napastnika i był to… bezpański pies.
Z drugiej strony Więckowski nie wyklucza ataku wilków, ale też wyjaśnia: gdyby wataha zaatakowała będące na wolności stado danieli – skończyłoby się na jednej ofierze. Inaczej rzecz ma się w obszarze zamkniętym – ofiary generując popłoch i będąc wciąż w zasięgu wzroku powodują, że w drapieżniku nie gaśnie adrenalina.
Podsumowując uważam że był to atak wilków najbardziej niepokojące jest to że wilki zaatakowały zwierzęta w zagrodzie blisko osiedli luckich chociaż w naszych lasach nie brakuje zwierzyny a zimy są bardzo łagodne . Uważam że watacha która w ten sposób nauczyła się zdobywać pokarm może być zagrożeniem dla zwierząt gospodarskich