Nauczyciele mówią, ze boją się wycieczek, bo nie są w stanie kontrolować uczniów w każdej sekundzie. A podobno nie zawsze tak było. Uczniowie - nie zawsze lubią to co zapewnia im program i wycieczkę traktują jak wielką imprezę. Swoją własną. Co na to rodzice, którzy na kilka dni tracą z radarów swoje pociechy? Czy bywają zaskoczeni ich zachowaniem?
Kto lubi szkolne wycieczki? Czy to okazja do poznawania nowych miejsc, czy raczej do zerwania się z łańcucha szkolnej dyscypliny? Jakie szaleństwa przychodzą uczniom do głowy na wycieczkach? W Wielkopolsce tydzień temu mieliśmy przypadek 14 pijanych gimnazjalistów z Wągrowca, których z wycieczki musieli odebrać sami rodzice.
Wybryki uczniów na wycieczkach zdarzały się od zawsze. Niewielu z nas odważy się szczerze opowiedzieć o swoich wycieczkach, ale wydaje się, że teraz czy szkolne wycieczki dostarczają dziś więcej kłopotów niż kiedyś.Czy to nauczyciele sobie nie radzą z wychowaniem i egzekwowaniem dyscypliny i dlatego nie przepadają za szkolnymi wyprawami? Czy to wycieczki są mało atrakcyjne dla uczniów? Czy takie jest dziś wychowanie domu?
Co robią uczniowie na wycieczkach? Do jakich szaleństw są zdolni? I gdzie jest dziś granica dobrej, bezpiecznej zabawy? Co zrobić, żeby taka szkolna wyprawa była interesująca? Czy jest przepis na udaną wycieczkę dla uczniów i nauczycieli? Co o tym sądzą rodzice?
Nawet kiedy uczestnicy zakładają wchodzenie na skałę ...tak jak na ścianę wspinaczkową ... .
I takie założenia można przyjąć jako realizację jakiegoś założenia wychowawczego ,łącznie z tym że udzielanie pomocy ewentualnemu poszkodowanemu potraktuje się jako uzyskanie STOPNIA SPRAWNOŚCIOWEGO !
Cokolwiek gdzieś ktoś próbował zrobić sobie dozgonną krzywdę ,a organy ścigania (z prokuraturą) odstąpiły od czynności śleczych ...
I nie rozumiem że pomija się takie założenia które nakazywałyby otrzymanie pisemnego pozwolenia od rodziców na zastosowanie środków wychowawczych ... .
A traktowanie opiekuna na wycieczce jako kumpla ...,ciągle i jeszcze jest nie na miejscu .No chyba że opiekun opowie jak to jest po alkoholu lub po wypaleniu jointa ...
W liceum pamiętam wzorowe uczennice, dzisiaj urzędniczki, prawniczki, lekarki, które po pijanemu spadały z łóżka, a stojąc nie mogły ustać na nogach. Po pijanemu chodziliśmy po górach - Tatry! W nocy nie spał nikt, oprócz nauczycielki! Cała klasa doiła browary, a taksówkarz dowoził zaopatrzenie ze sklepów nocnych, bo nam się nie chciało iść. Pod łóżkami stały dziesiątki opróżnionych browarów!!! Ale się działo! WOW!