Do podgnieźnieńskiego zakładu karnego w Gębarzewie 13 grudnia 1981 byli zwożeni działacze opozycji z całej Wielkopolski. Krzysztof Stasiewski - założyciel, lider opozycyjnej grupy uczniów szkół średnich Ruch WiN, wydającej, rozklejającej w Poznaniu antysowieckie ulotki w dniu internowania miał 21 lat. Wspomina, że początek internowania był potworny.
"Tu gdzie nas przywieźli do Gębarzewa były zapalone reflektory, stał na dziedzińcu szpaler funkcjonariuszy ZOMO z ostrą bronią. Miałem wrażenie obozu koncentracyjnego z filmów. Nieogrzewane cele, woda zamarzała w kranach, była duża brutalność funkcjonariuszy, z początku traktowano nas jak podludzi" - wspomina.
"Najgorsze jednak było to, że brak było wiadomości co się dzieje. Moi rodzice dowiedzieli się dopiero po 10 dniach gdzie przebywam. Brak był korespondencji i fatalne wyżywienie. Do dziś odczuwam skutki internowania" - mówi Stasiewski. W zakładzie karnym w Gębarzewie było internowanych blisko dwustu opozycjonistów. W pierwszym tygodniu stanu wojennego w całym kraju władze komunistyczne zamknęły ponad 5 tys. osób w tym ponad 300 kobiet.
Spółdzielni",Kierowników Działów i wielu "towarzyszy" członków PZPR-u na "dołach" w "terenie"
gdzie "ISPEKCJE ROBOTNICZO -CHŁOPSKIE" szykanowały i prześladowały tych którzy
byli między "młotem lub sierpem".Ani nie napiszę co robił ten pan który przewraca pomnik Komunisty
przez okres ostatnich dwódziestu lat ... .Gdyż mimo deklaracji na łamach lokalnego periodyku
nigdy nie widziałem by kolportowano ulotki tam gdzie pracowałem i podobno on też ... .
Lecz radiowa wypowiedż WETERANA O TYM ŻE SZYBA BYŁA WYBITA I BYŁO ZIMNO W CELI INTERNOWANIA
sprawia podwyższenie humanitarnych warunków obecnie osadzonym w więzieniach !
Pozdro dla wszystkich którym woda nie szkodzi a leczy !