- Nie jest to dobra sytuacja dla placówki, kiedy nie ma dyrektora. Pełniący obowiązki dyrektora placówki radzi sobie bardzo dobrze, ale dla pozycji instytutu jest ważne, żeby dyrektor jednak był - mówi profesor Jadwiga Kiwerska z komisji konkursowej.
Problem z wyborem nowego dyrektora wynika ze zbyt rygorystycznych wymogów ustawowych. Rzadko który naukowiec jest w stanie je spełnić. - Niektórzy wybitni naukowcy nie mają np. w życiorysie trzech lat zarządzania zespołami ludzkimi, bo zajmują się głównie nauką, pracą badawczą - mówi profesor Kiwerska. Profesor Kiwerska przyznaje, że bez dyrektora placówka ma słabszą kartę przetargową. To może być problem ponieważ od kilku tygodni pojawiają się nieoficjalne informacje o tym, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych rozważa likwidację Instytutu.
W marcu miną dwa lata, odkąd Instytut Zachodni nie ma szefa. Po odejściu z tego stanowiska profesora Andrzeja Saksona, obowiązki dyrektora pełni doktor Michał Nowosielski. Z naszych informacji wynika, że być może jeszcze w styczniu uda się ogłosić kolejny konkurs na dyrektora.
Brak dyrektora (przez sabotowanie kolejnego z konkursów) to jest jeden z pseudo argumentów za likwidacją IZ, bo jak czegoś nie można opanować (obstawić swoimi ludźmi) lub na tym zarobić, to trzeba zamknąć, taka logika władzy…
Proponowane przez MSZ przekształcenie w think-tank jest oczywiście możliwe, ale wymaga nakładów finansowych, a tego MSZ w dobie kryzysu nie zrobi, bo i po co?! Sprzedaż majątku po IZ może władzom MSZ dofinansować budowę nowej ambasady w Berlinie i tyle.
Natomiast utrzymanie dzisiejszego budżetu na 2014 r. – 1,5 mln, to zwykły akt „okrucieństwa” ponieważ, IZ nie będzie w stanie konkurować z „Warszawą”, gdzie OSW ma budżet w wysokości 6 mln a PISM 9 mln i pojawią się z czasem głosy: jak nie jest w stanie sprostać wymaganiom to trzeba go zamknąć!!! Takie dobijanie IZ na raty, ale wtedy będzie łatwiej, bo pozbędzie się MSZ z grona pracowników profesorów, którzy utrudniają dziś podjęcie takich działań…