Codziennie do schroniska przychodzi ponad 40 bezdomnych. Część z nich ma niestety problemy z promilami. Na nich właśnie czeka alkomat. - Chodzi o to, by ze schroniska nie robić meliny. Trudno powiedzieć komuś, że jest pijany, kiedy on twierdzi, że nie jest. Alkomat rozwiązuje sprawę. Często nawet ja dmucham w alkomat, żeby pokazać, że działa poprawnie i w moim wypadku wychodzi "zero". Jeżeli ktoś ma promile, musi opuścić schronisko, niezależnie od pogody. Takie są zasady - tłumaczy kierownik placówki Ireneusz Stefaniak.
Zima robi swoje, bo obawa przed zamarznięciem, przyciąga do ciepłego schroniska, nawet największych nałogowców. Teraz w placówce mieszka 45 mężczyzn. I wszyscy są trzeźwi.