Hotel nie spełnia wymogów przeciwpożarowych. Dyrekcja nie chce go remontować, bo koszty są za wysokie.
Mieszkańcy to między innymi pielęgniarki, położne i pracownicy obsługi szpitala. Pytają, gdzie teraz znajdą mieszkanie.
- Ci ludzie traktują ten hotel nie jako hotel, że przychodzą tylko się wyspać, ale tu mają dorobek swojego życia. To są ludzie, którzy tu mieszkają latami i co, pójdą teraz na ulicę? Takiej opcji nie ma. Ja tu mieszkam 12 lat. Jest sześć rodzin z dziećmi, mieszkają na naszym piętrze. Wiele osób właśnie skorzystało z tego, że przyszły tu do pracy, ponieważ są pokoje. Mieszkańcy nawet wyremontowali sobie mieszkania, jest ich bardzo dużo - mówią mieszkańcy hotelu.
Dyrektor szpitala nie komentuje sprawy. Placówka podlega marszałkowi. Dyrektor departamentu zdrowia Urzędu Marszałkowskiego Marlena Sierszchulska mówi, że decyzja o wygaszeniu działalności hotelu obowiązuje.
- W chwili obecnej dyrekcja szpitala podejmuje różne działania, by zadbać o bezpieczeństwo mieszkańców. Zostały zakupione między innymi czujki. W chwili obecnej jest decyzja, by dokonywać ostatecznie wygaszania działalności obiektu. Koszty, które musiałby ponieść szpital, przekraczają wartość budynku - tłumaczy Sierszchulska.
W hotelu mieszka około 200 osób. 60 to pracownicy szpitala. Szukają pomocy także w Urzędzie Miasta. W czwartek urzędnicy będą się zastanawiać, czy mogą coś dla nich zrobić.
Hotel ma zostać zamknięty w połowie przyszłego roku.