W sobotę przed północą w Dusznikach w powiecie szamotulskim zginął potrącony przez auto pieszy. Podobny wypadek wydarzył się nad ranem w noworoczną niedzielę we Wrześni. Ciężko ranny pieszy, uderzony przez samochód - zmarł po przewiezieniu do szpitala. Sama sylwestrowa noc była dość spokojna dla strażaków w całej Wielkopolsce. Odnotowali 99 zdarzeń, w tym 36 pożarów, głównie plonęły kosze na śmieci zapalone od petard.
"To była w miarę spokojna noc, choć nie brakowało wyjazdów - tak mówili o Sylwestrze pracownicy Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Koninie. Karetki między 19.00 w sobotę a 7.00 rano w niedzielę wyjeżdżały 26 razy. Najczęściej ratownicy pomagali pobitym podczas alkoholowych libacji. Obrażenia doznane przez uczestników Sylwestra to niegrożne dla życia obtłuczenia głowy i połamane ręce. 2 razy konińscy ratownicy udzielali pomocy ofiarom zabawy petardami. W jednym przypadku doszło do oparzenia ręki, w drugim - oka. Obu pacjentów przewieziono do konińskiego szpitala. Także w opinii konińskich strażaków Sylwestrowa noc minęła spokojnie.
Bardzo pracowita sylwestrowa noc poznańskiego pogotowia. Ekipy niemal nie wysiadały z karetek. Ratownicy jeździli przede wszystkim do osób, które nadużyły alkoholu - mówi starszy dyspozytor poznańskiego pogotowa Stanisław Skrzypczak. Niektórzy pijani doznali urazów głowy, nóg i rąk - po upadkach. Na szczęście mniej niż w poprzednich latach było urazów po wybuchu petard, niektóre osoby odniosły jednak drobne obrażenia - urazy ręki czy oka. Lekarze musieli udzielić pomocy w 15-20 procent zgłoszeń. W sumie w sylwestrową noc poznańscy ratownicy wyjeżdżali około 140-u razy. Do Szpitala Ortopedycznego w Poznaniu w tym roku po zabawie sylwestrowej trafiło kilkanaście osób z urazami rąk od pobitego szkła.