NA ANTENIE: Luz blues
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Nigdy nie wsiądę do tramwaju!

Publikacja: 08.03.2016 g.12:20  Aktualizacja: 09.03.2016 g.15:11 Jacek Butlewski
Poznań
Wielu z nas wie, że rację mają ci, którzy namawiają nas do przesiadki na pociąg, autobus czy tramwaj.
Korki - Marcin Wesołowski
/ Fot. Marcin Wesołowski

Dlaczego więc samochodów na ulicach nie ubywa? Zostaw auto w garażu! Nie stój w korkach! Po co wozisz powietrze - sam jeden w potężnym SUVie! - haseł i zachęt, które mają na celu przekonanie kierowców do korzystania z komunikacji publicznej lub roweru słyszymy wiele.

Są tacy, którzy nie są w stanie żyć bez samochodu. Z czego to wynika? Czy łatwo przekonać się do innych środków transportu niż prywatny samochód? Niestety nie. Często decydujący jest jeden czynnik np. tłok w autobusie, brudne siedzenia w pociągu, stary, rozklekotany tramwaj. Argumentów dla porzucenia samochodu na rzecz transportu zbiorowego jest wiele, ale ciągle niewielu kierowców decyduje się na zostawienie samochodu pod domem i dojazd do pracy pociągiem, tramwajem, czy autobusem.

Łatwo znaleźć argumenty za tym, żeby - w takim mieście jak Poznań - zrezygnować z jazdy własnym autem - mówi Jacek Trębecki, ekonomista. Jego zdaniem najtrudniejszy jest pierwszy krok w stronę uniezależnienia się od samochodu. Pomagają w tym np. takie akcje jak Dzień bez samochodu, gdy kierowcy jeżdżą za darmo komunikacją miejską.

- Niestety w Polsce od bardzo wielu lat państwo i samorządy robią wszystko by zniechęcić Polaków do wybrania komunikacji zbiorowej - pociągu czy tramwaju - twierdzi Michał Beim, ekspert w dziedzinie transportu publicznego. - Przez lata nie budowano i nie remontowano torów tramwajowych i tras kolejowych, w wielu miastach ciągle jeżdżą tramwaje 50-letnie. Budując nowe osiedla rzadko myśli się o zapewnieniu dojazdu komunikacją miejską, to problem znany np. mieszkańcom poznańskich Naramowic.

Czy jesteśmy uzależnieni od samochodu? Wielu ludzi na pewno tak. Samochód to jakby część nas samych, bez niego czujemy się jak bez ręki, nogi. Poza autem brak nam poczucia bezpieczeństwa i własnej wartości - uważa Walenty Dudziak, rzeczoznawca motoryzacyjny.

- Jest jedna grupa osób, dla której rezygnacja z samochodu jest właściwie niemożliwa. To osoby sprawujące funkcje kierownicze w instytucjach i firmach, to są ludzie, którzy muszą się szybko przemieszczać - uważa Walenty Dudziak.

Kiedy możemy zrezygnować z samochodu? Czy są takie sytuacje, w których wsiadamy do samochodu, choć nie musimy jechać własnym autem, może nawet czujemy, że nie ma to sensu - bo staniemy w korkach i przez pół godziny będziemy szukali miejsca do zaparkowania. Czy jesteśmy uzależnieni do auta? Czy nie jesteśmy w stanie z niego zrezygnować? A jeśli uda nam się zostawić samochód w garażu, to na co się przesiadamy? - na autobus, pociąg, tramwaj, rower?

http://radiopoznan.fm/n/Fzd16s
KOMENTARZE 11
a 09.03.2016 godz. 08:55
W Rudawy Janowickie pociągiem do Szklarskiej i wysiada się w Janowicach Wielkich. Można też dojechać pociągiem do Jeleniej Góry i dalej PKS :)
mikage 08.03.2016 godz. 22:05
w miarę niedawno zmieniałem pracę - pracowałem 130 kilometrów od domu, teraz 2,5 kilometra - pomyślałem - to może wreszcie tramwajem (5 przystanków - wystarczyłaby liniówka do 6 przystanków) - wziąłem kalkulator i liczyłem - raz, drugi, trzeci - i oczom nie wierzyłem - samochodem wyszło mi taniej i szybciej (o niezależności czy wszystkich zaletach podróży samodzielnej nie wspominając) - dziękuję komunikacji miejskiej - nie skorzystam z Waszych usług (co mówię z przykrością - byłem rodzinnie związany z MPK jako rodzina pracownika...); na marginesie - rower nie wchodzi w rachubę ze względów zdrowotnych oraz ze względu na wyposażenie potrzebne do pracy...
JASNY GWINT 08.03.2016 godz. 14:42
Ja do " Tomi'ego" z Mosiny. Prosze Pana. Codziennie do Merkurego wydzwania w każdej sprawie, bo wie wszystko najlepiej niejaki Pan Arek z Mosiny. Ustaliłem, że to radny Mosiny. Wal Pan do niego jak taki wszystkowiedzący i do tego radny! Niech pokaże czy nie bezradny. Podejrzewam, że dużo może, bo codziennie wymądrza się na antenie i to w każdej sprawie. Wal Pan do niego i żądaj działania. Diete bierze regularnie.
hetman 08.03.2016 godz. 14:35
Naitrudniejsze w przesiadce na rower jest pokonać swoje słabości i wiele wymówek. Co do niekończących się korków to z samochodami jest jak z domami ; nie po to wzięło się duzy kredyt by teraz ukrywac to pozorne " bogactwo" ...
ewka 08.03.2016 godz. 13:09
Mieszkam w podpoznańskiej Dąbrówce i chętnie przesiadłabym się na pociąg do pracy, bo dojazd do Poznania jest bardzo szybki, ale póki co pociągi za rzadko jeżdżą - co godzinę lub radziej, nawet w godzinach szczytu. To jest problem szczególnie przy powrocie do domu, gdy trzeba odebrać dzieci ze szkoły - nie mogę ryzykować, że nie zdążę, jeśli coś mnie przytrzyma chwilę dłużej w pracy. Wiec póki co wsiadam w samochód i czekam, aż kolejka podjmiejska zacznie jeździć do pół godziny, podobno jest taki plan. Pozdrawiam
Tomi 08.03.2016 godz. 13:01
Mieszkamy w Mosinie. Żona bardzo chętnie by dojeżdżała do pracy pociągiem do Poznania, bo szybciej i taniej, ale:
1. Postawić bezpiecznie rower na dworcu, powoli graniczy z cudem (mało miejsc)
2. Pozostawić samochód - ilość miejsc na parkingu o wiele za mało do potrzeb
3. Nie zadaszony peron
4. Poczekalnia niby jest, ale jak jest zimno, to w zasadzie jest w niej jak na zewnątrz (brak ogrzewania)
5. I chyba najważniejsze: punktualność pociągów.. latem nie jest źle, ale jak tylko mrozy się zdarzą, to od razu się spóźniają i jadąc z 7-mio latkiem robi się problem, bo patrz pkt 4, a grypa się czai.
Tzw. Infrastruktura okołoprzewozowa - tutaj jest wiele do zrobienia. I dopóki to się nie poprawi, małżonka, w okresie zimowy i wczesnowiosennym, nie zamieni auta na pociąg. I tyle. Pozdrawiam
eee 08.03.2016 godz. 12:40
Jakim pociągiem można dojechać w Rudawy Janowickie i dokąd?
Indii 08.03.2016 godz. 12:35
Prosty przyklad. Do pracy w linii prostej mam ok.5km, ale to w linii prostej. Komunikacja miejska musze jechac, autobusem, nastepnie tramwajem(albo dwoma) a nastepnie autobusem. Ta droga zajmuje mi minimum 45min, przewaznie okolo godziny. Natomiast jadąc samochodem do pracy, drogami bocznymi, ktorymi zaden autobus nawet nie jezdzi, droga zajmuje mi 10-15min. No niestety, ale samochód w tej sytuacji wygra zawsze
socjolog 08.03.2016 godz. 12:34
Sprawa ma kilka wymiarów. Ludzie spoza miasta - z osiedli bez komunikacji publicznej nie mogą zrezygnować z auta. Poza tym - ważna jest kwestia tego co się dzieje w tramwaju, autobusie, gdy ten kierowca jednak RAZ pojedzie. Okazuje się wtedy, że np. tramwajem jedzie dwóch śmierdzących bezdomnych, lub pięciu pijanych kibiców. Taki kierowca przez kolejny rok nie wsiądzie do tramwaju czy autobusu. Ważny jest względny komfort. Z innej strony, gdyby były RZECZYWISTE priorytety dla tramwajów i autobusów i kierowcy RZECZYWIŚCIE by widzieli, że tramwajem jest szybciej, to by jeździli tramwajem. Gdy tramwaj na Królowej Jadwigi, Grunwaldzkiej czy Hetmańskiej jedzie wolniej niż samochód i tak jak samochody stoi w korku, to każdy człowiek zdecyduje się na samochód. Polepszanie jakości komunikacji miejskiej oznacza więcej ludzi w tramwajach i autobusach, a to oznacza mniejsze korki. Chodzi nawet o 100 czy 200 samochód mniej. Każdy spec od komunikacji potwierdzi, że nawet 200 samochodów mniej (wjeżdżających do Poznania danego dnia) oznacza widoczna poprawę na ulicach. Miasto musi zadbać o lepszą i szybszą komunikację miejską, a skorzystają wszyscy - pasażerowie i kierowcy.
K6T 08.03.2016 godz. 12:32
Kilka argumentów dlaczego nie przesiądę się do komunikacji publicznej:
1. Mieszkam pod miastem, gdybym miał autobusem podmiejskim dojeżdżać do miasta, następnie przesiadać się w tramwaj/bus do centrum, nawet stojąc w korkach samochodem będę dużo szybciej.
2. W samochodzie jadę gdzie chcę, z kim chcę, kiedy chcę, rozmawiam z kim chcę, nikt mnie nie zaczepia, nikt nie śmierdzi, nikt nie gra na akordeonie itd.
2,5. W samochodzie nie muszę ciągle pilnować kieszeni i laptopa.
3. Sam dojazd do centrum miasta (w obie strony) samochodem kosztuje mnie dokładnie tyle ile sam bilet na autobus podmiejski.
Zbigniew 08.03.2016 godz. 12:31
150 lat temu obawiano się, że miasta utoną w końskich odchodach. W międzyczasie wymyślono samochód i problem się rozwiązał ale powstały nowe korki i spaliny. Jednsk w 21w wymyślono komórki mobilny internet i drony i problem sam się rozwiąże a mądre głowy będą rozwiązywać nowe problemy.