We wrześniu ubiegłego roku sześcioletnia dziewczynka wyszła niepostrzeżenie ze świetlicy i poszła ruchliwą drogą do oddalonego o 8 km domu. Alarm wszczęła matka, która przyjechała po nią do szkoły.
Sześcioletnią Michalinę przypadkowy świadek zauważył jak szła poboczem ruchliwej drogi krajowej numer 15. Dziecko było roztrzęsione i płakało, było wyczerpane. Kobieta, która ją znalazła powiadomiła policję i zaopiekowała się nią.
"Istniało realne zagrożenie dla jej życia" - mówi prokurator Piotr Gruszka, szef gnieźnieńskiej prokuratury. Według świadków nawet jadące drogą samochody trąbiły na dziecko, które przebywało na drodze. Istniało realne zagrożenie wypadkiem.
Opiekunka przyznała się do popełnienia przestępstwa. Wyjaśniła, że do zdarzenia doszło w wyniku nieuwagi, niedopełnienia przez nią obowiązków pilnowania dziecka.
Po tym zdarzeniu już polepszono nadzór nad dziećmi, a opiekunka dostała karę dyscyplinarną. Dodatkowo grozi jej do 5 lat więzienia.
Rafał Muniak/int