Protesty i pikiety w czasie sesji budżetowej w Poznaniu. Podwyżek domagają się pracownicy miejskich instytucji, a mieszkańcy Strzeszyna chcą budowy nowych dróg. Pracownicy żądający lepszych pensji przyszli przed urząd. To ludzie zatrudnieni między innymi w żłobkach, teatrach, Bibliotece Raczyńskich czy przedszkolach. Łącznie reprezentowali 9200 pracowników.
- Prezydencie zapraszamy - krzyczeli manifestujący. Przed urząd przyszły między innymi kobiety pracujące w przedszkolu, które mają 1800 złotych pensji zasadniczej. - To kwota brutto - mówiła pracująca w miejskim przedszkolu. O planowanej podwyżce w wysokości stu złotych mówią, że to mało. - Wystarczy na masło i jajka - twierdzi kobieta. Oczekuje 400 złotych. Do protestujących wyszedł prezydent Jacek Jaśkowiak. - To nie jest tak łatwo, żeby to wszystko co jest w zakresie zaniedbań i pewnych zaniechań, naprawić w ciągu rok, dwóch czy nawet trzech - mówił zebranym Jaśkowiak. Szef wielkopolskiej Solidarności Jarosław Lange mówił, że "czas na dobrą decyzją dla pracowników jest teraz".
Protestujący rozdali radnym wyciągi z wypłat. Prezydent Jacek Jaśkowiak zapowiedział, że odpowie na postulaty na piśmie.
W ciszy na sali sesyjnej protestują mieszkańcy Strzeszyna. Przynieśli balony i kolorowe transparenty z napisami "Potrzebujemy wiaduktu" i "Potrzebujemy nowej szkoły". Mieszkańcy przekonują, że na Strzeszyn trudno dojechać, bo ich osiedle jest otoczone torami kolejowymi. Decyzję w sprawie budżetu radni mają podjąć jeszcze dziś, ale przed nim kilkaset głosowań i długa dyskusja.