Ma on w przyszłym roku stanąć w centrum Poznania. Na dzisiejszych konsultacjach ludziom nie spodobała się forma projektów. Krytykowali między innymi napis na jednym z nich.
"Jacyś ludzie wypędzeni przez jakiś ludzi wypędzeni w jakimś celu" - tak brzmi napis.
- Właściwie należałoby wyjść z sali na znak protestu. Przedstawione prace w żaden sposób nie odpowiedziały na zamówienie, w żadnej pracy nie ma człowieka. A kto cierpiał? Człowiek. Te projekty nie odzwierciedlają w żadnym stopniu cierpienia naszych rodzin podczas wypędzeń z Kraju Warty - mówili obecni.
Plastyk miejski Piotr Libicki odpowiada, że wszystkie stowarzyszenia, dotąd skłócone, teraz zjednoczyły się w krytyce dla projektów konkursowych.
- Wydaje mi się, że jest to taka - w ocenie tych stowarzyszeń - potrzeba samospełnienia w swoisty sposób niż mówienia wyrazistego młodemu pokoleniu o tej traumie, która miała miejsce w czasie II wojny światowej - wyjaśnia Piotr Libicki.
Zdaniem plastyka miejskiego pomnik powinien mieć formę zrozumiałą dla młodych ludzi. Rodziny wypędzonych wolą, by monument przede wszystkim odzwierciedlał tragedię Polaków w czasie II wojny światowej. Jutro/Dzisiaj ma być wiadomo, który projekt zwyciężył w konkursie.
A skoro tak, to on NIE NADAJE się na pomnik, który ma upamiętniać wypędzenie mieszkańców Wielkopolski przez Niemców w 1939 i 1940. Taka tematyk została zadana artystom startującym w konkursie i rozszerzenie jej przez artystę jest nieuprawnione i, moim zdaniem, dyskwalifikuje pracę na wstępie.
Podobny pomnik w Gdyni (z 2014 roku) zrealizował dokładnie intencje inicjatorów. Czemu u nas miałoby być inaczej?