NA ANTENIE: LET'S STAY TOGETHER/SEAL
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Sz. Szynkowski vel Sęk: Warto to sprawdzić

Publikacja: 23.10.2019 g.10:10  Aktualizacja: 23.10.2019 g.15:13 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Od wczoraj w wielu miejscach w kraju liczone są głosy, oddane w ostatnich wyborach parlamentarnych. Gościem porannej rozmowy Radia Poznań był wiceminister spraw zagranicznych, Szymon Szynkowski vel Sęk, którego Łukasz Kaźmierczak zapytał m.in. o możliwe nieprawidłowości w czasie ostatnich wyborów.
Szymon Szynkowski vel Sęk - Radio Poznań
Fot. (Radio Poznań)

Łukasz Kaźmierczak: Od wczoraj wszyscy na potęgę liczą głosy. Pan także liczy? Liczy pan na zmianę w Senacie?

Szymon Szynkowski vel Sęk: Warto to sprawdzić, jeżeli są bliskie wyniki i dużo głosów nieważnych w niektórych okręgach. Niezależnie, która formacja złożyłaby wniosek. Warto, żeby sąd to rozpatrzył. Sąd zdecyduje, czy ta wątpliwość jest na tyle istotna, że uzasadnia kolejne liczenie głosów - zostawiamy to sądowi. Mamy prawo składać takie wnioski. Z tego, co słyszałem, opozycja również złożyła. To prawo każdej strony, żeby z tego prawa czynić użytek. To jest dowód na to, że demokracja funkcjonuje bez zarzutu.

Łukasz Kaźmierczak: Ale podejrzewam, że opozycja będzie mówiła, że demokracja właśnie nie funkcjonuje, że będziecie próbowali podważyć wynik wyborów, nagiąć go nawet, żeby odzyskać kontrolę w Senacie, arytmetyka na razie jest przeciwko wam.

Szymon Szynkowski vel Sęk: Nie przesadzajmy, ponowne liczenie głosów i możliwość składania protestów wyborczych, to jest immanentna cecha niemal każdej demokracji parlamentarnej. Nie jest to nic nadzwyczajnego, akurat w Polsce nie mieliśmy do czynienia z takimi przypadkami, żeby na szeroką skalę unieważniano wybory w jakiejś części okręgów czy w całości. Natomiast w innych państwach - jak najbardziej to się przecież zdarzało. Np. w Austrii Trybunał Konstytucyjny podważał wynik wyborów, które trzeba było przeprowadzać ponownie. Tutaj mamy do czynienia z kilkoma okręgami. Warto, żeby sąd sprawdzić, jeśli są jakieś wątpliwości.

Łukasz Kaźmierczak: Czy zyski, które możecie z tego mieć, nie są niewspółmierne do strat, jakie możecie mieć. Opozycja zawsze może w sytuacji zmiany tych rezultatów zacząć podważać te wyniki. Na arenie międzynarodowej to wszystko będzie na wszystkie strony przemielane. Dziś czytałem analizę Łukasza Warzechy, konserwatywnego komentatora, który dziwi się strategom PiS, bo tak naprawdę być może uda się w Koszalinie - tam może być wpływ tych nieważnych głosów. A robi się z tego burza i mówienie, że "PiS miesza".

Szymon Szynkowski vel Sęk: Ale Prawo i Sprawiedliwość składa protest wyborczy, prosząc o wyjaśnienie nieprawidłowości. Przecież to nie PiS będzie liczył te głosy. Po pierwsze protest będzie rozpatrzony przez specjalną izbę Sądu Najwyższego. Po drugie, później głosy będą liczone nie przez posłów czy działaczy związanych z PiS, tylko przez członków komisji wyborczych, niezależnych sędziów. W związku z tym nie ma żadnej wątpliwości co do tego, że ewentualna decyzja o ponownym przeliczeniu głosów. To decyzja niezależna, będą to robić ludzie niezwiązani z PIS. Do tego zwracam uwagę, że o ponowne przeliczenie głosów zwróciła się również Koalicja Obywatelska w kilku okręgach, korzystając z tego prawa.

Łukasz Kaźmierczak: Tylko opozycja wskazywała na konkretne przypadki, dotyczące tego, że było logo np innego komitetu, które sugerowało, że to jest głos na Lewicę. To przypadek legnicki. A wy mówicie po prostu, że jest zbyt dużo nieważnych głosów.

Szymon Szynkowski vel Sęk: Tak, ale ja powiem, z czego to wynika. Mogę na własnym przykładzie to powiedzieć. Przedwczoraj podszedł do mnie jeden z sympatyków, który zasiadał w komisji wyborczej i mówi, że miał taką sytuację: zwrócił uwagę, że głos nieważny zostanie odłożony na kupkę kart, przypisanych Koalicji Obywatelskiej. W związku z tym zaalarmował komisję, prosząc o ponowne przeliczenie głosów. W wyniku ponownego przeliczenia okazało się, że cztery głosy nieważne były błędnie przypisane Koalicji Obywatelskiej, jeszcze przed uzupełnieniem protokołu, udało się zweryfikować. Proszę zwrócić uwagę, że to jest jedna komisja i cztery głosy - można powiedzieć, że to niewiele, ale w skali Senatu, tych komisji w okręgu jest między 200 a 400, to może to oznaczać 800-1000 głosów, gdyby tak się zdarzyło. Nie przesądzam, że tak było, natomiast ten jeden przypadek pokazuje, że błędy mogą się zdarzać. Jeżeli jest taka wątpliwość to warto to zweryfikować wątpliwości. Jeżeli opozycja ma wątpliwości, może przecież na przykład może poprosić opozycje zewnętrzne o jakąś dodatkową obserwację. Jest OBWE, które w różnych krajach obserwuje wybory.

Łukasz Kaźmierczak: Pan spotykał się z przedstawicielami OBWE?

Szymon Szynkowski vel Sęk: Ja się nie spotkałem, natomiast nie mam nic przeciwko. Wręcz uważam, że być może byłoby to zalecane, żeby opozycja w razie wątpliwości, poprosiła przedstawicieli zewnętrznych o przyjrzenie się, czy procedura jest w pełni zachowana.

Łukasz Kaźmierczak: Spróbujmy podsumować te wybory. Jak pan ocenia to, co wydarzyło się 13 października przy urnach wyborczych. Pewnie dobrze i źle, zależy od skali mikro i makro.

Szymon Szynkowski vel Sęk: Bardzo dobry, historyczny rezultat w skali ogólnopolskiej. Żadna partia, ani jak chodzi o liczbę głosów, ani jak chodzi o poparcie procentowe, nie uzyskała po 1989 roku takiego rezultatu. Metoda przeliczania d'hondta z jednej strony sprawiła, że nie ma wyborców w zasadzie, którzy nie mają reprezentacji w Sejmie. W tych wyborach prawie żaden głos się nie zmarnował - poza głosami oddanymi na bardzo malutkie komitety. Wszystkie duże komitety przekroczyły próg wyborczy, więc w tym sensie te głosy się nie zmarnowały. Z drugiej strony Prawo i Sprawiedliwość, mimo że otrzymało historyczny rezultat, ma 235 posłów - to stosunkowo niewielka zakładka, ponad wymaganą większość. Jednak jest to odnowienie mandatu społecznego do rządzenia, to potwierdzenie, że wyborcy chcą, żeby PiS sprawowało władzę. Oczywiście w Senacie jest ten wynikiem, który trudno uznać za w pełni satysfakcjonujący, ale PiS też te wybory wygrało, mimo, że nie uzyskało większości.

Łukasz Kaźmierczak: Poznań - tutaj nie jest tak różowo. Sam pan to przyznawał w czasie ostatniego spotkania z wyborcami. Mówił pan, że to dla PiS-u trudny teren.

Szymon Szynkowski vel Sęk: Zgadza się i ten wynik nie jest w pełni satysfakcjonujący, choć w skali okręgu on jest lepszy, niż cztery lata temu. Wzrost jest mniejszy niż przeciętny wzrost PiS w skali Polski. Bardzo dużo pracy przed nami. Liderka listy zrobiła doskonałą kampanię, była bardzo aktywna. Było to przeciwieństwo Joanny Jaśkowiak. Mimo to kandydatka KO dostała ponad 60 tysięcy głosów, a liderka PiS ponad 40 tysięcy. To pokazuje, że wyborcy w Poznaniu cały czas patrzą przez pryzmat loga, szyldu, a nie przez pryzmat osób. To jest nasze zadanie. Pan redaktor pewnie zapyta mnie, co powinniśmy z tym zrobić.

Łukasz Kaźmierczak: Chciałem pana zapytać o pana inną wypowiedź. Tam padło to, że jest to teren, w którym ciężko się przyznawać do tego, że jest się sympatykiem Prawa i Sprawiedliwości. Mnie zaintrygowało, co poeta miał na myśli.

Szymon Szynkowski vel Sęk: Spotykam się z takimi głosami, że wiele osób mówi, iż tutaj nie tylko PiS nie ma wysokiego poparcia, ale panuje w niektórych środowiskach, w kręgach zawodowo-społecznych jest atmosfera nieprzyjemnej niechęci do PiS, nie na zasadzie zwyczajnego sporu, ale pewnego ostracyzmu wobec popierających Prawo i Sprawiedliwość - to trzeba przede wszystkim przełamać, bo spór i różnice zdań są czymś normalnym. Nie możemy tolerować sytuacji, w której osoby o określonych poglądach, są poddawane ostracyzmowi, temu, co nazywa się mową nienawiści.

Łukasz Kaźmierczak: Są jakieś konkretne przypadki, że ktoś zgłasza i mówi, że przez to, że jestem sympatykiem PiS spotykają mnie rozmaite konsekwencje?

Szymon Szynkowski vel Sęk: Jest szereg takich przypadków. Ludzie w pracy raczej ukrywają swoje sympatie, nie chcą publicznie zabierać głosu i przyznawać się do swoich sympatii. To zjawisko niepokojące.

Łukasz Kaźmierczak: Pan na bilbordach napisał: minister do spraw poznańskich. Przyznam, że jest pan przyszpilony w tym momencie do tego stołu. Będziemy od pana bardzo dużo wymagać.

Szymon Szynkowski vel Sęk: Nie zamierzam w żaden sposób wycofywać się z tej deklaracji, będę reprezentował sprawy poznańskie, niezależnie od mojej pozycji politycznej, bo decyzją premiera będzie, czy pozostanę w kolejnym rządzie. Czekam cierpliwie na decyzję, natomiast jedno jest pewne, że będę rzecznikiem spraw poznańskich -  w tym sensie, że sprawy były ważne na arenie ogólnopolskiej. A co zrobić, żeby PIS poprawiło swoje poparcie? Pokazywać ludzi, którzy pracują dla Poznania. Powinniśmy przełamać to, że szyld jest najważniejszy, bo za tym szyldem w przypadku Koalicji Obywatelskiej niewiele się kryje. Kryją się albo leniwi działacze albo działacze nieskuteczni. Chciałbym, żebyśmy pokazali, że PiS i ludzie tej formacji: Bartłomiej Wróblewski, Jadwiga Emilewicz i ja - to ludzie skuteczni.

Łukasz Kaźmierczak: Jadwiga Emilewicz będzie działała na rzecz Poznania. Opozycja mówiła, że pewnie teraz wróci do Warszawy czy Krakowa.

Szymon Szynkowski vel Sęk: Pytałem o to minister Emilewicz. Powiedziała, że chce działać na rzecz Poznania, czuje się wybrana stąd. Chce co najmniej raz miesiącu być tutaj. To jak na osobę niemieszkającą tutaj jest całkiem poważną deklaracją. Myślę, że poznaniacy będą trzymać panią minister za słowo.

Łukasz Kaźmierczak: A pana będziemy widzieli jeszcze wcześniej jako ministra spraw poznańskich i poznaniaka?

Szymon Szynkowski vel Sęk: Jestem w Poznaniu regularnie, przynajmniej raz w tygodniu. Jestem poznaniakiem i zajmuję się sprawami poznańskimi. Dla mnie to nic nowego.

http://radiopoznan.fm/n/0RgLJL
KOMENTARZE 0