Do Nekli przyjechał prokurator Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie Zbigniew Kałużny. Przypomniał, że IPN prowadzi śledztwo historyczne i że każde zeznanie Sybiraka jest bezcenne. Sam przesłuchał już około dwustu osób. Historyk Maciej Maciejowski z IPNu szacuje, że od początku II wojny do 1946 roku na Syberię mogło trafić nawet do dwóch milionów Polaków. Dokładnej liczby wywiezionych, a tym bardziej losu każdego zesłańca – nigdy nie poznany.
Badania jednak trwają. Swoje własne śledztwa prowadzą też rodziny. To dla nich ważne. I dlatego właśnie do Nekli zjechali ludzie nawet z Opola czy Bydgoszczy.
Prowadzący śledztwo historyczne prokuratorzy mają świadomość, że walczą z czasem. A historycy przypominają, że w latach PRLu radzieckie zsyłki na Syberię w latach II wojny światowej przedstawiano jako "ewakuację Polaków w obronie przed Niemcami". PRL-owska cisza to także jeden z powodów tego, iż wielu losów prawdopodobnie już nie odtworzymy.