Wcześniej trwały rozmowy z Wałbrzyską Strefą i były dość zaawansowane. Okazało się jednak, że strefy kierują się rejonizacją i w przypadku Szamotuł właściwą jest Kostrzyńsko-Słubicka. Jej szefostwo obejrzało już tereny przygotowane w mieście pod inwestycje i uznało, że są dobrze przygotowane.
Droga do strefy nie jest jednak łatwa i przyjemna. Teraz opinię przygotowuje samorząd wojewódzki, a Ministerstwo Rolnictwa musi zgodzić się na odrolnienie gruntów. Na tej podstawie trzeba będzie zmienić studium przestrzenne, które po uchwaleniu musi być wyłożone do wglądu publicznego.
Jeśli tu nie będzie problemów - wniosek trafi do wojewody, który zajmie się nim pod względem formalno-prawnym.
I to wciąż nie koniec. W następnej kolejności sprawą zajmie się Ministerstwo Infrastruktury, które - w przypadku pozytywnej opinii - skieruje sprawę pod obrady rządu. Dopiero w przypadku pozytywnej decyzji Rady Ministrów będzie można powiedzieć, że specjalna strefa ekonomiczna może powstać w Szamotułach. Może - bo o tym czy powstanie decydujący głos należy do inwestorów. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że z ich strony jest już spore zainteresowanie.
Według ostrożnych ocen pilotującego proces Romana Luther z szamotulskiego ratusza - formalności mają szansę na zakończenie najwcześniej na wiosnę przyszłego roku.
Andrzej Ciborski/szym