Od piątku nie rozmawia ze strajkującymi. W niedzielę w szpitalu nie pojawił się żadnen z szefów lecznicy. Głodujący czwartą dobę pracownicy są w coraz gorszej formie. Już druga osoba musiała powrócić do domu. Miała zawroty głowy, spadł jej poziom cukru, pojawiły się także problemy rodzinne. Lekarz nie zezwolił na dalszą głodówkę. W tej chwili w szpitalu głoduje 9 osób.
Od początku strajku po raz pierwszy nie można wejść do części administracyjnej szpitala, gdzie swoje gabinety mają dyrektorzy. Na drzwiach pojawił się łańcuch z kłódką. Związkowcy są oburzeni.
Rzecznik prasowy placówki Leszek Czajor tłumaczy, że takie zabezpieczenie dyrektorskich gabinetów jest czymś normalnym. Do protestujących dotarło pismo, w którym dyrektor zapowiada, że jeśli strajk nie zakończy się do 9 marca - pracownicy nie otrzymają nawet obiecanej im premii kwartalnej, bo pieniądze zostaną przekazane na spłatę zadłużenia.
Związkowcy są jednak nieugięci. W poniedziałek spotkają się w Poznaniu z wicemarszałkiem województwa wielkopolskiego Leszkiem Wojtasiakiem.