Tragedia wydarzyła się w domu małżeństwa pod koniec 2016 roku. Obrońca próbował przekonać sąd, że oskarżony nie wiedział, co robi w momencie, gdy zadawał żonie ciosy. Był pod wpływem alkoholu, wcześniej leczył się psychiatrycznie. Miał co najmniej ograniczoną poczytalność.
- W trakcie postępowania zgłaszał zaniki pamięci, który mogły prowadzić do tego, że nie był w pełni świadomy tego, co uczynił – mówił obrońca oskarżonego Rafał Kowalczyk. Sąd odrzucił apelację obrońcy, powołując się na dwie opinie biegłych. - Lekarze stwierdzili, że oskarżony zdawał sobie sprawę z konsekwencji swojego zachowania, a to co zrobił niepełnosprawnej żonie, jest porażające – mówił sędzia Grzegorz Nowak.
– Przecież to było całe pasmo określonych, gwałtownych, brutalnych ciosów, zadanych z dużym natężeniem. Przecież to nie jest tak prosto zadać cios komuś, by doszło do rozerwania jelita – uzasadniał sędzia.
Dariusz G. Cały czas jest w areszcie. Nie został doprowadzony na proces apelacyjny.