NA ANTENIE: DZIEŃ DOBRY WIELKOPOLSKO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Czy LGBT wolno więcej?

Publikacja: 28.03.2019 g.13:59  Aktualizacja: 28.03.2019 g.14:36
Poznań
Kolejnym krytycznym artykułem zaszczycił nas poznański dodatek do Gazety Wyborczej. Znowu chodzi o to, że Radio Poznań jest obecnie jedynym z nielicznych mediów w Poznaniu, które mogą sobie pozwolić na nieco inną perspektywę spojrzenia niż Gazeta Wyborcza.
tęcza - Fotolia
/ Fot. (Fotolia)

Dziennikarz naszej stacji Hubert Jach przygotował (na moje zlecenie) materiał na temat tego, czy istnieje kontrola nad tym kto jest wpuszczany do polskich szkół i jakie głosi poglądy. Kanwą materiału był wywiad działacza LGBT Mateusza Sulwińskiego dla portalu finansowanego przez urząd marszałkowski, "kulturaupodstaw". Sulwiński wyznaje, że jest za dostępem do informacji, a rozumie ją (także - dop. red.) jako możliwość oglądania seksu gejowskiego w Internecie. Opisanie przez nas tego fragmentu wywiadu oburzyło Gazetę Wyborczą. Oskarżono nas o "manipulację" zarzucając, że napisaliśmy o "gejowskim porno", a tymczasem chodziło o "gejowski seks". Czymże jest uwieczniony, dosłowny akt płciowy, jeśli nie pornografią? Inne, ważne pytanie: czy "gejowski seks" jest szlachetniejszą odmianą seksu? Czy określenie "gejowski" zdejmuje z pornografii odium niestosowności, w kontekście kilku-kilkunastoletniego ucznia szukającego jej w Internecie? Wyobraźmy sobie, że ktoś, kto ma kontakt z młodzieżą: nauczyciel, instruktor harcerski czy katecheta, ogłasza w wywiadzie, że w czasach szkoły podstawowej chciał szukać heteroseksualnej pornografii. Jestem pewny, że dziennikarze Gazety Wyborczej - słusznie - nie zostawiliby na nim suchej nitki.


Co oburza Gazetę Wyborczą w naszym materiale? Myślę, że nie chodzi o "spłycenie tematu", które nam wytknięto, ale o to, że kwestionujemy myślenie poznańskiego mainstreamu zwracając uwagę na niezręczność fragmentu wywiadu pana Sulwińskiego oraz postawienie pytania o to, kto naucza nasze dzieci. Jeśli panu Sulwińskiemu wymknął się "gejowski seks" (czy jak wolimy "pornografia") w wywiadzie, to jaką my, rodzice mamy gwarancję, że nie będzie on tematem "zajęć równościowych" w szkołach? Jak już wspomniałem, żaden nauczyciel, instruktor czy katecheta szkolny (o ile nie jest lesbijką, gejem, biseksualistą czy transseksualistą) nie wspomni publicznie o pornografii, bo wie, że natychmiast zostanie zmiażdżony, między innymi przez Gazetę Wyborczą.


Snując rozważania nad tym co wypada, a czego nie wypada powiedzieć publicznie, warto zauważyć, że podobną funkcję semantyczną co "gejowski", ma określenie "równościowy". Również ono zwalnia z odpowiedzialności moralnej między innymi za słowo.


Pan Sulwiński kategorycznie odmówił nam wypowiedzi na temat odpowiedzialności za słowo i prowadzi z nami zaoczną polemikę za pomocą Gazety Wyborczej. Żali się na jej łamach, że czepiamy się "zajęć równościwych", z których - według niego - wszyscy są zadowoleni i nikt nie zgłasza reklamacji. Mnie nie dziwi powszechna akceptacja dla "zajęć równościowych". Cały artykuł gazety poświęcony tej sprawie jest personalnym atakiem na dziennikarza wyrażającego publicznie wątpliwości, jakie może mieć każdy rodzic, czy nauczyciel. Histeryczna reakcja na nasz materiał daje mi prawo przypuszczać, że zarówno dzieci, jak i rodzice oraz nauczyciele, mogą mieć obawy przed publicznym napiętnowaniem za krytyczne podejście do "równościowej" edukacji. Podejrzewam, że z tego właśnie powodu nie udało nam się skontaktować z dyrektorką liceum, w którym pan Sulwiński prowadził zajęcia. Rozumiemy jej rozterki i nie naciskamy. (Nikt nie chce być zaatakowany i napiętnowany z nazwiska). Jednak oglądając dołączony do artykułu na poratlu "kulturaupodstaw" film z tych zajęć trudno nie odnieść wrażenia, że młodzież leszczyńskiego liceum była zakłopotana zajęciami prowadzonymi przez przedstawicieli stowarzyszenia Stonewall. Czy ich potrzebowała? Jak wynika z materiału filmowego, zostały zorganizowane z inicjatywy jednej uczennicy, członkini grupy Stonewall.


Wszystko, czego intensywnie doświadczamy obecnie w sferze obczajowej (seksualizacja dzieci, pedofilia, zakres praw LGBT itp), to część socjomanipulacji, noszącej nazwę Okna Overtona. Polega ona na skłanianiu społeczeństw do akceptacji rzeczy dotąd nieakceptowalnych, poprzez konsekwentne oddziaływanie na opinię publiczną - od "zabronionych", po "pożądane" i "legalne". Nieuniknionym elementem tego procesu jest sprzeciw konserwatywnej części społeczeństwa. Ma ona prawo do wyrażenia publicznie własnych wątpliwości i zadawania pytań. Radio Poznań taką możliwość daje. To nic innego jak przejaw tak ważnej dla poznaniaków demokracji. Niech Państwo o tym pamiętają, czytając kolejny, krytyczny artykuł o Radiu Poznań.

Grzegorz Ługawiak
Kierownik Zespołu Redakcyjnego Informacji
Radio Poznań

https://radiopoznan.fm/n/f3hh0P