NA ANTENIE: Serwis informacyjny
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Zamach na kapitalizm i wolność

Publikacja: 13.06.2018 g.09:30  Aktualizacja: 12.06.2018 g.15:02
Poznań
Felieton Macieja Mazurka.
flaga włoch włochy - Fotolia
/ Fot. Fotolia

Wynik wyborów we Włoszech, które wygrali „populiści” przeraził euroentuzjastów. Widać wyraźnie, że gdziekolwiek w Europie wybory nie zgadzają się z ich linią polityczną, zaczyna się lament - jak to trafnie określił prof. Ryszard Legutko - „gniewnego zatroskania”. Ale tym razem był to nie tylko lament. Niemieckie i brukselskie naciski spowodowały brutalną próbę korekty wyniku włoskich wyborów. Wydawało się, że tak duże państwo jak Włochy nie musi się obawiać utraty suwerenności na rzecz zewnętrznych czynników. Okazało się, że kolejna bariera została przekroczona a pochód w kierunku budowy Euro-Sojuzu trwa w najlepsze. Prezydent Włoch Sergia Mattarelli ulegając presji zewnętrznej odmówił powołania rządu, argumentując, że nie zgadza się na kandydaturę ekonomisty Paola Savony, bo jest on „zbyt eurosceptyczny” i krytyczny wobec Niemiec. Krytyka Niemiec ze strony Savoli dotyczyła głównie strefy euro, którą zaprojektowały i zbudowały Niemcy. Dla wielu państw, zdaniem niektórych ekonomistów, w tym także niemieckich, brak narodowej waluty oznacza brak narzędzi kreowania wzrostu gospodarczego. A to spowodowało że niektóre państwa znalazły się w pułapce. Niemniej jakakolwiek dyskusja i ewentualna korekta w tej materii jest zabroniona z powodu dyktatu Niemiec, lokomotywy Unii, podążającej drogą jednokierunkową. Stąd naciski na Włochów i takie a nie inne zachowanie prezydenta tego kraju, który niszczy własną, narodową kulturę polityczną. 

Jest to całkowite novum w polityce włoskiej, aby prezydent wpływał na obsadę stanowisk. Zatem Prezydent Włoch należy do unijnego establishmentu rządzącego Europą, który broni swojej władzy. Ten establishment uważa się za jedynego możliwego gwaranta trwania Unii i jej rozwoju. Nie ma dla niego alternatywy. Gdy w wyniku wyborów pojawia się inny lider, establishment robi, co może, aby nie dopuścić go do władzy. Tak było po ostatniej wygranej Victora Orbana na Węgrzech, tak jest cały czas z rządem Prawa i Sprawiedliwości, na który wywierana jest silna zewnętrzna presja. Obronie jedynej możliwej bezalternatywnej drogi rozwoju Unii, towarzyszy retoryka budowy „nowego wspaniałego świata” i oczywiście ideologia poprawności politycznej. 

Ale czasami mistrzowskie w uprawianiu hipokryzji elity europejskie ustami swego wpływowego przedstawiciela komunikują, o co chodzi tak naprawdę. W wywiadzie dla niemieckiej rozgłośni publicznej Deutsche Welle komisarz Oettinger powiedział że „rynki nauczą Włochów głosować na kogo trzeba”. Przywołany już prof. Legutko w wywiadzie dla tygodnika "Sieci” zauważył, że Oettinger znany jest z tego, że lubi od czasu do czasu głośno powiedzieć to, o czym zwykle w tych kręgach mówi się po cichu. Co znaczy wyznanie-pogróżka rzucona w kierunku Włochów? Po pierwsze: niebywałą arogancję. Po drugie: wskazuje na fakt, że elita europejska jest wynarodowiona i reprezentuje interesy globalnych rynków. Wyjątek stanowią Niemcy w tym establishmencie, najsilniejszy czynnik. Swą niemieckość znakomicie kamuflują modelową europejskością i kosmopolityczną retoryką. 

Ale oprócz arogancji jest coś znacznie gorszego w wypowiedzi Oettingera. Jest to nieliczenie się z rzeczywistością, czyli opcja na globalne rynki jako jedyną siłę sprawczą. I to jest groźne. Otóż jak zauważył Geoffrey Ingham wykładowca ekonomii politycznej i socjologii na University of Cambridge w książce „Kapitalizm” wydanej w 2008 roku, w książce pisanej w cieniu globalnego kryzysu ekonomicznego: „Funkcjonowanie gospodarki rynkowo-kapitalistycznej wymaga by państwo stworzyło i stale utrzymywało warunki, z których obie strony będą czerpać korzyści. Państwa są zależne od wytwarzania prywatnego bogactwa, gdyż generuje ono wpływy podatkowe oraz kredyt. Rynki nie regulują się same a bez udziału państwa stają się chaotyczne i autodestrukcyjne. Słabe państwa mają słabe gospodarki. Można przytoczyć na to przykłady z wszystkich form działalności, ale prawdopodobnie rola państwa w systemach monetarnych i finansowych jest najbardziej oczywista i najważniejsza. Wszelkie świadectwa ostatnich trzech stuleci wskazują na to, że państwo stanowi ostateczne źródło monetarnego oparcia działalności kapitalistycznej”.

https://radiopoznan.fm/n/l0yKxb
KOMENTARZE 6
xyz 26.06.2018 godz. 11:58
[współtwórca zjednoczonej Europy]:

Edward Kabiesz, Ukarali go milczeniem, „Gość Niedzielny” 34/2017, s. 65

Pisarz [Giovanni Guareschi] przeżywał wtedy trudne chwile, których przysporzyły mu procesy sądowe.
W 1950 roku „Candido” opublikował satyryczny rysunek ośmieszający prezydenta republiki Luigi Einaudiego. Guareschi nie był co prawda jego autorem, ale jako wydawca został ukarany więzieniem w zawieszeniu. Cztery lata później trafił jednak do więzienia, bo w tygodniku ukazały się faksymilia listów napisanych w latach wojny przez Alcide De Gasperiego, byłego premiera, w których ten domagał się, by alianci zbombardowali Rzym w celu „demoralizacji kolaborujących z Niemcami”.

Giovanni Guareschi: autor opowiadań o Don Camillo, „był człowiekiem głębokiej wiary. Popierał monarchię i nienawidził komunizmu, czego wyraz dawał w swojej prozie, rysunkach satyrycznych i publicystyce”.
Alcide De Gasperi: premier Włoch, współtwórca zjednoczonej Europy, kandydat na ołtarze z ramienia Kościoła Rzymskokatolickiego.
hetman888 19.06.2018 godz. 13:55
Jak to dobrze mądrego poczytać...Miłego dnia Baronie :)
Baron MCM 18.06.2018 godz. 19:49
Przyjmuje się, że prekursorami unijnymi byli Alcide de Gasperi, Robert Schuman i Konrad Adenauer. Wszyscy byli katolikami, a więc na pewno nie wyobrażali sobie, że ich idea Europy będzie wyglądać tak jak obecna Unia Europejska. Zapewne nie przewidzieli, że ośrodki intelektualne i sfery informacji ich krajów zostaną prawie całkowicie opanowane przez bezbożne ideologie, dla których prawda jest pojęciem względnym, więc nie istnieje. Religia, rodzina i naród są ośmieszane i negowane, a zwornikiem wszystkiego ma być euromamona. Okazuje się jednak, że to nie działa i wywołuje chaos. Charles de Gaulle był bardziej ostrożny i głosił ideę Europy Państw (l’Europe des Etats) z ich zdrowymi instytucjami opartymi na dziedzictwie kulturowego chrześcijaństwa. Obecnie prawie wszystkich zaślepia hasło „gospodarka globalna i wolność bez granic”. Tymczasem doświadczenie pokazuje, że źródłem dobrobytu może być tylko społeczna gospodarka rynkowa oraz rozumna i służebna wolność.
pamiętliwy cd. 13.06.2018 godz. 15:15
Prekursorem idei ekonomiczno-gospodarczego podbijania Europy pod przykrywką pokojowego jednoczenia państw Europejskich był Konrad Adenauer, choć pewnie wtedy jeszcze nie zdawał sobie sprawy jak bardzo jego idea zostanie rozbudowana w późniejszych latach przez jego następców. Adenauer był bardzo intrygującą i kontrowersyjną postacią gdyż z jednej strony był przeciwnikiem Hitlera i faszyzmu a z drugiej zwolennikiem czystości rasy aryjskiej oraz zagorzałym przeciwnikiem Polski i Żydów. Nigdy nie uznał ustalonych po II WŚ zachodnich granic Polski jak również nigdy nie poczuwał się do zadośćuczynienia krzywdom wyrządzonym Polsce i Polakom. Gdy został pierwszym kanclerzem Niemiec (RFN) w powojennej Europie doprowadził do kontrowersyjnego uwolnienia skazanych nazistów gdyż potrzebował ich do budowania rządu i silnych militarnie Niemiec. W późniejszych latach zabiegał nawet o własną broń nuklearną. Jego następcy nie pozostali mu dłużni, popierając jego idee dalej pogłębiali swoje wpływy na pozostałe kraje Europy Zachodniej pod hasłem gospodarczego jednoczenia się.
Po upadku komunizmu w bloku wschodnim do którego walnie przyczyniła się przez lata okupowana i wyzyskiwana Polska, mniej lub bardziej świadomie oddała się pod rządy Europy Zachodniej z Niemcami na czele. Spadliśmy z deszczu pod rynnę, gdyż z jednej strony wyrwaliśmy się z biedy spowodowanej eksportem wszystkiego co Polskie do ZSRR; stając się rynkiem zbytu wszystkiego co zachodnie, eliminując jednocześnie wszystko co Polskie. Zjednoczone już Niemcy wspierane UE, którą zarządzali naciskając na rządy w Polsce skutecznie likwidowały polski przemysł i rolnictwo a czego nie zlikwidowały to przejęły po lichwiarskiej reprywatyzacji. W tym samym czasie zdominowały i przejmowały główne polskie media by te mogły rozsiewać dywersję, niewiedzę i uśpić czujność w polskim narodzie.
Jednak naród polski zrozumiał negatywny wpływ skorumpowanych polskich rządów i kolejny raz się oswobodził. Od trzech lat stoimy przed wielką szansą rozwoju naszego kraju po naszej myśli i dla naszego dobra a nie sąsiednich państw przywódczych dbających głównie o swoje własne interesy (przykłady takiej właśnie polityki zachodu można mnożyć jak chociażby aktualny wciąż temat budowy Nord Stream II, likwidację polskich stoczni, czy w samą porę zerwany przetarg na zakup śmigłowców Caracal oraz niedopuszczenie do likwidacji LOT-u do czego usilnie zmierzał Tusk). Po trzech latach możemy już wyraźnie dostrzec pozytywne zmiany w naszym kraju. Widzimy jak odnalazły się pieniędze których wcześniej nie było. Te pieniądze wróciły do ludzi najuboższych a zwłaszcza dzieci, które są naszym wspólnym dobrem. To jak potoczy się dalej nasza wspólna historia zależy teraz wyłącznie od nas samych i jaką drogę wybierzemy. Komu przy urnach wyborczych pokażemy czerwoną a komu zieloną kartkę. Jednak ja wierzę w Polaków i że wybiorą Nasze wspólne dobro i pokażą czerwoną kartkę odsuniętej już władzy, która robi wszystko żeby wrócić do steru, włącznie ze skargami na własny kraj i rodaków u "przyjaciół" z zagranicy. Chcą wrócić do steru nie dlatego żeby rządzić tylko dlatego żeby dalej drenować nasze kieszenie i na nas się bogacić jednocześnie sprzedając obcym kapitałom to co zostało za judaszowe srebrniki.
pamiętliwy 13.06.2018 godz. 11:01
Jakieś 20 lat temu dotarła do mnie informacja, że Niemcy po przegranej II WŚ zaplanowali zmienić taktykę podbijania Europy. Skoro wielokrotnie nie mogli tego osiągnąć drogą militarną to spróbują podstępnie, drogą ekonomiczno-gospodarczą. Jak widać udało się.
Mix 13.06.2018 godz. 10:10
Demokracja jest OK, jak wygrywają nasi. Proszę zobaczyć archiwalną reakcję Geremka na przegraną UW w wyborach sprzed wielu już lat. - Społeczeństwo nie dojrzało do demokracji, bo demokratycznie wybrało wrogów demokracji - czy jakiś podobny bełkot elyt politycznych