W lipcu ubiegłego roku kobieta po porodzie w domu, wzięła syna i uderzyła jego głową kilka razy o twarde podłoże, a potem ciało ukryła w szafie. Sprawa wyszła na jaw, bo kobieta dostała krwotoku i trzeba było wezwać karetkę - mówił sędzia Paweł Spaleniak.
Oskarżona, będąc w ciąży nie ze swoim narzeczonym ówczesnym, ukrywała tę ciążę przed otoczeniem, przed swoją rodziną, przed rodziną swojego narzeczonego, przed narzeczonym również. Jak to sama stwierdziła - udawało jej się oszukiwać rodzinę przez tyle miesięcy. Oskarżona działała z premedytacją już od samego początku. Nikogo nie prosiła o pomoc w zawiezieniu do szpitala
- mówił sędzia Spaleniak.
Kwestionujemy kwalifikację prawną czynu, którą sąd przyjął. Uważamy, że tutaj doszło do popełnienia przestępstwa dzieciobójstwa. Zachowanie oskarżonej wynikało tylko i wyłącznie z przebiegu porodu, dlatego będziemy kwestionować kwalifikację prawną czynu
- mówi adwokat Karol Zając.
Obrońca oskarżonej adwokat Karol Zając dodaje, że domagał się dla oskarżonej 5 lat więzienia właśnie za dzieciobójstwo. Kobiety nie było w sądzie na ogłoszeniu wyroku, nie została doprowadzona z aresztu. Sąd zdecydował, że ze względu na wysokość wyroku, nadal tam pozostanie.
Ojciec dziecka dostanie 10 tysięcy złotych zadośćuczynienia za śmierć dziecka. Mężczyzna żądał 150 tysięcy, ale sędzia tłumaczył, że nie wiązał on swojego życia z oskarżoną, o tym, że była w ciąży, dowiedział się dopiero podczas przesłuchania w prokuraturze już po śmierci dziecka. Wyrok nie jest prawomocny.