Jak wyjaśnia Artur Kłos, rzecznik prasowy czarnkowskiej straży pożarnej, okoliczności śmierci mężczyzny nie są jeszcze do końca znane. Wiadomo, że 30-latek pracował na lokalnym gospodarstwie i chwilę przed tragedią przeganiał bydło z łąki do stodoły.
Później zniknął wewnątrz budynku i tam został najprawdopodobniej stratowany przez byka. Znaleźli go inni pracownicy, gdy leżał już nieprzytomny na ziemi. Strażacy, którzy pojawili się na miejscu, przystąpili do resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Mężczyźnie udało się przywrócić funkcje życiowe, jednak chwilę później zmarł.
Sprawą zajmuje się prokuratura, która ma wyjaśnić dokładne okoliczności tego zdarzenia.