Koordynator akcji Łukasz Musiał złożenie dokumentu tłumaczy brakiem poprawy warunków na ryneczku.
Targowisko przez 8 lat działało bez odpowiednich zezwoleń na prowadzenie sprzedaży zwierząt, a po drugie ujawniliśmy i też to wcześniej zgłaszali mieszkańcy i nagłaśniały media, że na tym targowisku nie dzieje się dobrze, że cierpią zwierzęta, są sprzedawane w nieodpowiednich warunkach, są trzymane bez wody, także wiele aspektów łamania zwierząt
- mówi Łukasz Musiał.
Targowisko działa na terenie miejskim i dlatego fundacja zwróciła się do władz Poznania. Jak przekazano nam w urzędzie, prezydent nie ma możliwości zakazania handlu żywymi zwierzętami.
Działka została przekazana Poznańskiemu Związkowi Hodowców Gołębi Rasowych i Drobiu Ozdobnego w użytkowanie wieczyste. Nawet zmiana miejscowego planu nie oznaczałaby zamknięcia rynku. Takiego zdania są również miejscy radni.
Związek hodowców nie zgadza się z zarzutami fundacji i krytykuje za wybiórcze przedstawianie sprawy.
Dwa lata temu aktywiści złożyli zawiadomienie w sprawie niedopilnowania warunków działania targowiska. Prokuratura umorzyła śledztwo, ale po odwołaniu "Vivy" sąd nakazał ponowne zbadanie sprawy.