Polska będzie jednym z pierwszych krajów na świecie, który wprowadzi to rozwiązanie. Podobny projekt rozpoczęto w Singapurze, prace nad swoimi aplikacjami zapowiedziały też Wielka Brytania i Norwegia.
Zasada działania „ProteGO” opiera się na łączności Bluetooth. Aplikacja będzie w czasie rzeczywistym wykrywać znajdujące się w pobliżu telefony. Jeżeli użytkownik „ProteGO” zostanie zakażony koronawirusem i zaznaczy to w swojej aplikacji, wszystkie osoby, które na przestrzeni ostatnich 14 dni znajdowały się w jego pobliżu otrzymają odpowiednią wiadomość.
- Im więcej osób będzie z niej korzystało, tym więcej osób – w razie ewentualnego ryzyka - będzie świadoma zagrożenia, podejmie odpowiednie kroki, np. zastosuje kwarantannę. Do solidarności i odpowiedzialności społecznej odwołujemy się w przypadku osób, które dowiedzą się o swojej chorobie. To od ich reakcji zależy, ile innych osób uda się uchronić przez zarażeniem
- mówi minister cyfryzacji, Marek Zagórski.
Dane o napotkanych telefonach będą w naszej aplikacji przechowywane przez dwa tygodnie, następnie automatycznie usuwane. Aplikacja nie będzie też śledzić użytkowników - nie dowiemy się, kto konkretnie został zakażony.
Prace nad „ProteGO” trwają. Ministerstwo Cyfryzacji udostępniło kod źródłowy programu w internecie - po to, by programiści mogli przekazywać swoje spostrzeżenia.